Wyrok - jak poinformowano w biurze prasowym SA w Gdańsku - jest prawomocny. Apelację złożoną przez obrońcę Piotra G. sąd uznał za "oczywiście bezzasadną". Od wyroku przysługuje kasacja. Zaskarżony wyrok 14 lat więzienia zapadł 27 października 2011 r. przed Sądem Okręgowym w Słupsku (woj. pomorskie). Było to drugie rozstrzygnięcie sprawy Piotra G. Takie samo orzeczenie, co do wymiaru kary, słupski sąd wydał 23 września 2010 r. Wyrok z września został jednak uchylony przez SA w Gdańsku z powodu braku opinii biegłych dotyczącej obrażeń, jakich zabity Mirosław S. mógł doznać po uderzeniu w głowę metalowym odważnikiem. Powtórzony proces ograniczył się do wysłuchania biegłych z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Powołani przez sąd specjaliści uznali, że jeśli zdarzenie rzeczywiście miało taki przebieg, jak przedstawili to świadkowie, Mirosław S. po uderzeniu metalowym odważnikiem w głowę mógł stracić przytomność, a nawet zginąć. Słupski sąd przyjął opinię w całości i wydając ponowny wyrok. podtrzymał ustalenia ze śledztwa i pierwszego procesu. Wynikało z nich, że 1 sierpnia 1998 r. Piotr G. najpierw uderzył Mirosława S. metalowym odważnikiem w głowę, potem kopnął w brzuch, a następnie po przeniesieniu ciała do stodoły, ponownie uderzył go w głowę drągiem lub kijem. Wszystko działo się na terenie znajdującego się w powiecie człuchowskim gospodarstwa Piotra G. Za motyw zbrodni uznano kradzież worka z pszenicą przez Mirosława S. Zwłoki ofiary Piotr G. miał owinąć później folią, obwiązać drutem i wywieź konnym wozem do lasu, gdzie je zakopał. Mieli mu w tym pomagać mężczyźni, którzy 1 sierpnia 1998 r. przyszli do niego na wino, a na pierwszym procesie byli świadkami oskarżenia. Mężczyźni ci przez lata milczeli obawiając się odpowiedzialności karnej. Zdecydowali się mówić dopiero po tym, jak dowiedzieli się od policjantów, że ich czyny się przedawniły. Ciała Mirosława S., mimo wskazania przez jednego ze świadków miejsca jego ukrycia i przeszukania terenu za pomocą koparki oraz georadaru, nie znaleziono. Piotr G. nigdy nie przyznał się do morderstwa. W pierwszym procesie odpowiadał z wolnej stopy. Aresztowano go dopiero na sali sądowej po ogłoszeniu pierwszego nieprawomocnego wyroku. W sprawie zabójstwa Mirosława S. prowadzono dwa śledztwa. Pierwsze wszczęto w 1998 r. niedługo po tym jak jego matka zgłosiła zaginięcie syna. Rok później umorzono je ze względu na niewykrycie sprawcy. Drugie wszczęto w 2008 r. po zebraniu nowych dowodów przez policjantów z "Archiwum X" Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Mirosława S. poszukiwali też, posługując się nadnaturalnymi zdolnościami, wizjoner Józef D. i bioenergoterapeuta Marek G. Obaj mężczyźni byli przesłuchiwani przez słupski sąd podczas pierwszego procesu. Józef D. powołując się na ukazujące mu się wizje kategorycznie zaprzeczał, by Piotr G. miał cokolwiek wspólnego z zabójstwem. Natomiast posługujący się wahadełkiem Marek G. w oparciu o jego wskazania jednoznacznie potwierdzał, że zabójcą jest Piotr G. Zeznania tych świadków nie zostały jednak uwzględnione przed słupski sąd w wyroku.