Pozew w tej sprawie ma trafić w poniedziałek do Sądu Okręgowego w Gdańsku. - To niewątpliwie precedens. Takiej sprawy jeszcze nie było w polskim sądzie - powiedział jeden z pełnomocników mieszkańca Pomorza, adwokat Jerzy Lipski. 2 lutego 1944 roku wieś Szczecyn na Lubelszczyźnie, gdzie mieszkał Natoniewski, otoczyła z zamiarem pacyfikacji niemiecka żandarmeria. Miała to być kara za pomoc mieszkańców miejscowości dla partyzantów. Niemcy podpalili domy i budynki we wsi. Użyli też broni. W trakcie masakry zginęło ponad 360 osób. 6-letni wówczas Natoniewski ledwo uszedł z życiem. Uległ jednak ciężkiemu poparzeniu. - Krzywda, jakiej doznał pan Natoniewski, nie miała żadnego związku z działaniami militarnymi - podkreślił drugi pełnomocnik, Roman Nowosielski. Obaj adwokaci zgodzili się reprezentować Natoniewskiego przed sądem bez żadnych opłat.