- Zaginione są trzy osoby. Wiemy tyle, że w momencie wybuchu były na zbiorniku bądź w jego pobliżu. Przeprowadzały rutynową kontrolę jakości, pobierały próbki paliw przed ich wysyłką na eksport - powiedział rzecznik Rafinerii Gdańskiej Marcin Zachowicz. Dodał, że byli to pracownicy firmy, która badała jakość paliw. Kontrola była związana z tym, że duże partie benzyny z tego zbiornika miały zostać odtransportowane rurociągiem do portu i załadowane na tankowiec "tej doby". - W zbiorniku tym była benzyna bezołowiowa 95. Pali się powierzchnia benzyny w tym zbiorniku, wszystko z dołu jest odpompowywane. Do chwili obecnej udało się odpompować 5700 m sześc. - mówił. - Trzech pracowników firmy BMS byli bardzo dobrze przeszkoleni - powiedział dyrektor Baltic Marine Surveyors (BMS) Witold Kunde. - Wcześniej wykonywali te prace wielokrotnie. Z rafinerią współpracujemy od 10 lat - dodał. Spółka ma siedzibę w Gdyni. Władze Rafinerii Gdańskiej powołały specjalną komisję do zbadania przyczyn wypadku. Wcześniej naczelnik wydziału Informacji i Promocji Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej Katarzyna Boguszewska poinformowała, że podczas wybuchu zbiornika z paliwem trzy osoby poniosły śmierć, a jedna zaginęła. Na miejscu pracuje 40 jednostek straży pożarnej - poinformowała Boguszewska. Dodała, że zagrożone są położone w pobliżu trzy kolejne zbiorniki z olejem napędowym. Strażacy szykują "atak pianowy" na płonący zbiornik. Na razie ekipy ratownicze przygotowują siły do tego przedsięwzięcia. - Trudno powiedzieć, kiedy to nastąpi. Musimy zabrać odpowiednią liczbę sprzętu i środka gaśniczego - powiedział rzecznik prasowy Pomorskiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej Piotr Porożyński. Dodał, że strażacy chcą w krótkim czasie pokryć całą powierzchnię zbiornika pianą. Ekipy ratownicze odpompowują teraz pozostałą w zbiorniku etylinę. Do Gdańska dojeżdżają bądź już są przy rafinerii strażacy z województw warmińsko-mazurskiego i kujawsko-pomorskiego. - Wiozą ze sobą środek pianotwórczy i ubrania żaroodporne. W gaszeniu pożaru uczestniczy ok. 150 strażaków Państwowej Straży Pożarnej i służby zakładowej. W akcji uczestniczą jeszcze policjanci, strażnicy miejscy i PCK, które zabezpiecza zaplecze medyczne dla ewentualnych poszkodowanych w akcji, których na razie nie ma - powiedział Porożyński. Do wsparcia akcji przyjechały z Płocka trzy sekcje zakładowej straży pożarnej Polskiego Koncernu Naftowego Orlen, w tym dwa ciężkie wozy gaśnicze i jedna cysterna ze środkiem pianotwórczym. - Do akcji w Rafinerii Gdańskiej skierowano dwa samochody ciężkie GCBA przystosowane do podawania zarówno dużej ilości wody, jak i piany oraz jedną cysternę, wypełnioną 18 tys. litrów środka pianotwórczego - powiedział oficer dyżurny komendy miejskiej płockiej straży pożarnej. Dodał, iż do zabezpieczenia bazy surowców paliwowych znajdującej się w Gdańsku wyjechał z Płocka specjalistyczny wóz zakładowej straży pożarnej Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń". - Zastąpi on tam jednostkę, która z bazy wyruszyła bezpośrednio do akcji gaszenia pożaru w pobliskiej rafinerii - powiedział. Również Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej wysłała do Gdańska 10 samochodów strażackich, w tym 3 ciężkie wozy ze środkiem pianotwórczym - poinformował dyżurny operacyjny województwa mazowieckiego młodszy brygadier Marcin Kopczyński. - Posiłki już są w drodze do Gdańska - powiedział. Poinformował także, że pożary paliwa na taką skalę jak w Rafinerii Gdańskiej gasi się tylko przy pomocy piany gaśniczej. - Najważniejszą sprawą przy tym pożarze jest niedopuszczenie do rozprzestrzeniania się pożaru na sąsiednie zbiorniki i budynki - powiedział. Jego zdaniem zbiornik, który się pali, powinien mieć dobrze zabezpieczoną konstrukcję: - Jeżeli to jest w miarę nowoczesna konstrukcja, to powinna być na tzw. tacy, czyli obwałowana i nawet rozszczelnienie tego zbiornika nie powinno zagrażać sąsiedztwu. Dodał, że jeżeli zbiornik cały czas się pali, istnieje mimo to ryzyko, że konstrukcja nie wytrzyma temperatury i może się rozpaść. Jan Żminko z gdańskiej straży pożarnej poinformował, że cały czas strażacy starają się nie dopuścić do zapalenia się sąsiedniego zbiornika z paliwem. - Gasimy płonący zbiornik, ale jednocześnie odpompowujemy od dołu pozostałe w nim paliwo - powiedział. Z budynków położonych w okolicy płonącego zbiornika ewakuowano łącznie 26 osób - powiedział Maciej Turnowiecki z referatu informacji i komunikacji społecznej Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Ewakuowani mieszkańcy trafili do jednego z hotelowców. Na razie spędzą tam jedną noc - dodał. W komunikacie prasowym rzecznik rafinerii Marcin Zachowicz poinformował m.in., że dym powstający z niepełnego spalania benzyny zawiera głównie sadzę i nie stanowi zagrożenia dla ludzi. - Ocenia się, że pożar może potrwać jeszcze ok. kilkunastu godzin aż do całkowitego wypalenia się benzyny - oświadczył. Dodał, że "nie sądzi", aby pożar w zakładzie wpłynął na ceny paliw wytwarzanych w RG. Poinformował też, że rafineria jest ubezpieczona od wypadku, do jakiego w niej doszło. Ubezpieczycielem zakładu jest polska firma. Zachowicz nie chciał jednak zdradzić, ile wynosi kwota ubezpieczenia, ani nazwy firmy. Mimo pożaru działalność produkcyjna jest kontynuowana. - Zakład cały czas funkcjonuje. Pożar oczywiście przeszkadza, ale nie ma decyzji o zatrzymaniu cyklu produkcyjnego - powiedział. Przywrócony został już ruch w obu kierunkach na drodze krajowej nr 7 z Gdańska do Warszawy znajdującej się w okolicy. Jak powiedział oficer dyżurny pomorskiej policji drogowej Janusz Kuźmiński, zamknięta na odcinku kilku kilometrów trasa w pobliżu zakładu, została przywrócona dla ruchu samochodów po godz. 17. Wcześniej dla jadących z Warszawy policja zorganizowała objazdy w Elblągu i Nowym Dworze Gdańskim w kierunku Malborka. Kierowcy wyruszający do stolicy proszeni byli o korzystanie z drogi na Pruszcz Gdański. Strażacy pracują w coraz gorszych warunkach, zaczął padać deszcz i zrobiło się zimo. O szczegółach akcji posłuchaj w relacji reportera RMF Adama Kasprzyka: