Dramat pacjentów oczekujących na wszczepienie endoprotezy kolana czy biodra będzie trwał; chorzy na zabieg czekają od kilkunastu miesięcy do 6 lat. Tak jest np. w szpitalu w Inowrocławiu. Nie skrócą się również kolejki na zabiegi kardiochirurgiczne, operacje zaćmy, do neurologa czy psychiatry dziecięcego (dotyczy to m.in. Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy) - wylicza dziennik. W 2007 r. Kujawsko-Pomorski NFZ przekaże placówkom medycznym 2,124 mld zł. To znacznie więcej niż w 2006 r. (1,8 mld zł). Ale z tej kwoty 240 mln zł pochłoną podwyżki dla pracowników służby zdrowia. Bydgoski oddział NFZ zakończył postępowanie konkursowe dotyczące zakupu świadczeń medycznych i renegocjacje z placówkami, które mają wieloletnie umowy. - Nie doszliśmy do porozumienia tylko z Wojewódzkim Szpitalem im. dr. Biziela. Chodzi o usługi szpitalne. Dyrektor żądał dodatkowo ok. 3 mln zł - informuje rzeczniczka kujawsko-pomorskiego NFZ Barbara Nawrocka. Dodaje, że placówka ma kontrakt na funkcjonowanie poradni, laboratoriów i zakładów diagnostycznych. Czy to znaczy, że w przyszłym roku oddziały szpitalne opustoszeją, a chorzy zastaną kartki na drzwiach: "Z braku kontraktu nie przyjmujemy?" - pyta gazeta. - Do końca lutego nic się nie zmieni. W tym czasie będziemy musieli ogłosić konkurs, by zapewnić mieszkańcom regionu opiekę. Szpital Wojewódzki też będzie mógł do niego przystąpić - tłumaczy rzeczniczka. Stanowiska Funduszu nie rozumie zastępca dyrektora w "Bizielu" Zbigniew Sobociński. - Chodzi o 2,4 mln zł. Czyli o 200 tys. zł miesięcznie. Kwota ta odpowiada wartości świadczeń wykonanych ponad limit, za które NFZ nam nie zapłacił - mówi i dodaje, że szpital przedstawił NFZ własną ofertę: - Zgadzamy się na półroczny kontrakt. W maju 2007 r. chcemy przystąpić do renegocjacji. Problem w tym, że Fundusz na naszą propozycję nie odpowiedział. W Szpitalu Uniwersyteckim, największej lecznicy w regionie, chorzy też nie mogą liczyć na krótsze kolejki. W tym roku brakowało pieniędzy na operacje serca, w przyszłym lepiej nie będzie. Dotyczy to także m.in. kliniki ortopedii, gdzie na operację kości podudzia czeka się prawie 10 lat - informuje "Gazta Pomorska".