O tym, czy Asseco awansuje do drugiej fazy, zadecyduje ostatni mecz w Gdyni z Chimki Moskwa, który odbędzie się 13 stycznia. Ważne dla układu tabeli będzie także czwartkowe spotkanie w Moskwie Chimki - Armani Mediolan, bo Włosi rywalizują z mistrzami Polski o czwarte miejsce w tabeli - ostatnie premiowane awansem do fazy TOP 16. Koszykarze mistrza Polski walczyli ambitnie z mistrzem Grecji i Euroligi, ale w końcówce lepiej zagrali gospodarze. Panatahinaikos bez kontuzjowanego najlepszego obrońcy Euroligi Dimitrisa Diamantidisa, pewny od kilku kolejek awansu do TOP 16, grał słabo do 35. minuty meczu. Grecy mieli przewagę w pierwszych minutach, gdy wygrywali 11:2 po akcjach amerykańskiego środkowego Mike'a Batiste. Później podopieczni trenera Tomasa Pacesasa grali z minuty na minutę lepiej i odrobili straty. W 22. minucie, po rzucie za trzy punkty Daniela Ewinga, był pierwszy remis 34:34. Koszykarze Asseco mieli kilkupunktową przewagę do połowy czwartej kwarty. Bardzo dobrze spisywał się w ataku Ronnie Burrell, a w obronie młody Adam Łapeta nie miał respektu dla doświadczonych podkoszowych zawodników "Koniczynek" - Mike'a Batiste i Serba Nikoli Pekovica. Po 30 minutach gospodarze prowadzili 51:50, a chwilę później Asseco po raz ostatni wygrywał - 53:52. Za pięć fauli boisko musiał opuścić Burrell i od tego momentu gra mistrza Polski stała się bardzo czytelna dla defensywy Panathinaikosu. Pilnowani byli głównie Qyntel Woods i David Logan, co spowodowało, że mistrzom Polski trudno przychodziło zdobywanie punktów. Kontrataki rywali i akcje litewskiego rozgrywającego ateńczyków Sarunasa Jasikeviciusa dały gospodarzom przewagę 64:56 na cztery minuty przed końcem. Po celnych rzutach wolnych Jana Jagli i Davida Logana Asseco dwukrotnie zdołało zmniejszyć przewagę mistrza Euroligi do czterech punktów, ale na więcej lepiej broniący w drugiej połowie gospodarze nie pozwolili.