Sekcja zwłok ofiar została przeprowadzona w poniedziałek w Zakładzie Medycyny Sądowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego - poinformowała PAP Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowa prowadzącej śledztwo ws. wypadku Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Dodała, że we wtorek śledczym zostaną przekazane wstępne ustalenia biegłych. Również we wtorek zostaną przeprowadzone czynności, m.in. okazanie zwłok, których celem będzie potwierdzenie tożsamości ofiar. W piątek Mariusz Duszyński, zastępca szefa w Prokuraturze Rejonowej w Kościerzynie, która jako pierwsza zajmowała się sprawą wypadku, informował, że śledczy dysponują nazwiskami trzech osób, które z bardzo dużym prawdopodobieństwem znajdowały się na pokładzie maszyny. Prokurator wyjaśniał, że ze względu na stan ciał ostateczna identyfikacja może być trudna, nie wykluczył nawet konieczności przeprowadzenia badań DNA. Wiadomo, że maszyna typu Robinson R44, która uległa wypadkowi była wzięta w leasing przez pomorskiego biznesmena, prywatnie męża posłanki PiS Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk. Po wypadku media informowały, że przedsiębiorca znajdował się na pokładzie śmigłowca wraz ze znajomym biznesmenem oraz zawodowym pilotem. Wawryniuk poinformowała, że w ramach śledztwa zabezpieczono dokumentację techniczną śmigłowca oraz szczątki maszyny (przechowywane są w hangarze), a także inne ślady z miejsca zdarzenia. Pobrano m.in. próbki paliwa zarówno z miejsca wypadku, jak i z punktu, w którym był tankowany śmigłowiec. Wystąpiono też z prośbą o dokumentację do firmy, która niedawno remontowała maszynę. Rzeczniczka poinformowała, że prokuratorzy przesłuchują kolejne osoby, które mogą mieć informacje w sprawie. Prokuratura chce też uzyskać szczegółowe informacje dotyczące warunków atmosferycznych, jakie panowały w momencie katastrofy. Równolegle z prokuraturą sprawę bada Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych: w weekend jej przedstawiciele dokonywali oględzin szczątków śmigłowca na miejscu zdarzenia. W piątek rano helikopter spadł na pole znajdujące się mniej więcej w połowie odległości pomiędzy miejscowościami Stara Kiszewa i Wygonin. Śmigłowiec stanął w płomieniach: gasiło go osiem zastępów straży pożarnej. Maszyna uległa prawie całkowitemu zniszczeniu.