Jak powiedział PAP w środę oficer prasowy tczewskiej policji asp. sztab. Dawid Krajewski, policjanci postanowili zająć się sprawą kradzieży po tym, jak poinformowały o niej lokalne media. "Skontaktujemy się z mamą zmarłego chłopca i przyjmiemy zawiadomienie. Będziemy ustalać szczegóły, jak doszło do tego przestępstwa" - powiedział PAP Krajewski, dodając, że funkcjonariusze zbadają, czy cmentarz, na którym miała miejsce kradzież, jest objęty monitoringiem. Oficer prasowy zaapelował też o zgłaszanie się na policję osób, które mogą coś wiedzieć na temat przestępstwa. Dodał, że za kradzież przedmiotów z miejsca pochówku art. 262 kodeksu karnego przewiduje karę do 8 lat pozbawienia wolności. Zniknęły wszystkie maskotki O ograbieniu z zabawek grobu chłopca o imieniu Jaś poinformował lokalny tczewski portal tcz.pl. Jego dziennikarze napisali, że dziecko przyszło na świat jako wcześniak urodzony w 27. tygodniu ciąży. Chłopiec miał problemy z oddychaniem i cierpiał na zespół Arnolda-Chiariego: musiał korzystać z koncentratora tlenowego i karmienia pozajelitowo. "Szansą dla niego miała być niezwykle droga operacja mózgowia, która mogła mu umożliwić normalny rozwój. W akcję pomocową i zbiórkę zaangażowało się wiele osób. Niestety, mimo zakrojonych działań chłopczyka nie udało się uratować. Jaś odszedł pod koniec stycznia, tuż po swoich pierwszych urodzinach" - napisał portal. Dziennikarze poinformowali, że mama dziecka codziennie bywa na cmentarzu i kilkakrotnie zauważała brak części zabawek, które kładła na grobie. W ostatnich dniach z mogiły zniknęły wszystkie pozostawione przez kobietę maskotki. "Część z nich to były ulubione zabawki syna, część przyniosła rodzina i przyjaciele na pogrzeb" - mówiła portalowi kobieta.