Dzisiaj po hali pozostał jedynie mur. W miejscu gdzie kiedyś było jedyne wyjście ewakuacyjne wisi tablica pamiątkowa. Reporter radia RMF FM właśnie tam spotkał się z Tomkiem, który 7 lat temu miał szczęście i zdołał do wyjścia dojść. Dziś ma blizny na twarzy, rękach, plecach i nogach. Pozostały także "blizny" w psychice - w kinie Tomek na każdym seansie siada przy wyjściu. - Dopiero mój kolega zwrócił uwagę gdzie usiadłem. Mówi: "zobacz, to chyba jakiś syndrom". To faktycznie może być nieświadome - opowiada. Wielu poparzonym nie można niestety już pomóc. - Szansa niestety jest coraz mniejsza i wiadomo, że niektórzy nigdy nie wrócą do absolutnej normy jak sprzed pożaru - mówi dr Hanna Tusińska. Lekarka mówi, że marzy o utworzeniu Pomorskiego Centrum Leczenia Poparzeń. Być może już niedługo takie właśnie centrum powstanie - władze województwa pomorskiego chcą je wybudować. Niestety, są trudności - koszt takiej inicjatywy to ponad 2 miliony złotych.