Armatorzy rybołówstwa rekreacyjnego blokują w sobotę wjazdy do Łeby i Ustki. O utrudnieniach na drogach informuje GDDKiA. Policja zorganizowała też objazdy, by turyści przyjeżdżający do kurortów nie musieli stać w korkach. Mają przepuszczać kierowców Jak poinformował w sobotę Łukasz Błotnicki z Punktu Informacji Drogowej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Gdańsku, z uwagi na protest rybaków na rondzie Wileńskim w Ustce jest zablokowana droga krajowa nr 21. - Protestujący co 5 minut mają przepuszczać kierowców - dodaje Błotnicki. Armatorzy blokują również wjazd do Łeby, chodząc po przejściu dla pieszych na drodze wojewódzkiej nr 214. - Protestujący zobowiązali się co kilka minut przepuszczać kierowców stojących w korku. Poza tym, policja zorganizowała objazd blokady przez Szczenurze i Nowęcin. Utrudnienie w ruchu z uwagi na blokadę nie jest duże - powiedziała oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Lęborku. Michał Niedźwiecki ze Sztabu Kryzysowego Rybołówstwa Rekreacyjnego powiedział PAP, że protesty w Łebie i Ustce będą trwały do godziny 14. Protesty mogą być codziennie - W związku z tragiczną sytuacją armatorów rybołówstwa rekreacyjnego postanowiliśmy przystąpić do wznowienia akcji protestacyjnych. Do dnia dzisiejszego podpisane porozumienie z ówczesnym Ministrem Gospodarki Morskiej Markiem Gróbarczykiem nie zostało zrealizowane. We wszystkich polskich portach stoją statki, które już nie wrócą do zawodu. Morskie farmy wiatrowe na Bałtyku zabierają nam nasze jedyne łowiska, a zakaz połowu dorsza będzie przedłużony - informuje Sztab Kryzysowy Armatorów Rybołówstwa. Armatorzy twierdzą, że odbudowanie ich firm jest niemożliwe, a rząd nie robi nic żeby rozwiązać naszą sytuację. Jednocześnie informują, że mogą protestować codziennie. Sztab kryzysowy reprezentuje ponad 100 armatorów, którzy zatrudniają po dwóch, trzech pracowników i organizowali wyprawy dla wędkarzy zajmujących się rekreacyjnie rybołówstwem morskim. W połowie stycznia ubiegłego roku ministerstwo podpisało ze sztabem kryzysowym armatorów rybołówstwa rekreacyjnego porozumienie, które - jak informował resort - kończyło protest i zakładało wsparcie branży w związku z unijnym zakazem połowu dorsza na Bałtyku. W maju ubiegłego roku resort gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej poinformował, że ze względu na pandemię i związane z nią duże wydatki, na razie nie ma możliwości zwiększenia pomocy dla borykających się z problemami armatorów rekreacyjnych, którzy łowili dorsze.