13 lat temu Wojciech Lewandowski przeszedł po wypadku bardzo skomplikowaną operację w Akademii Medycznej w Gdańsku. Lekarze wykonali mu trepanację czaszki. Operacja się udała i o wszystkim można byłoby zapomnieć, gdyby nie jeden istotny fakt: ktoś zostawił w głowie pacjenta około 4-centymetrową igłę. Mężczyzna zorientował się dopiero po pięciu latach od zabiegu. Poszkodowany twierdzi, że chciał usunąć igłę, jednak nikt nie chciał wykonać zabiegu. Wyjściem byłaby operacja w prywatnej klinice, na to jednak Lewandowskiego nie stać. Sprawa trafiła więc do sądu. Lewandowski w procesie cywilnym pozwał urząd wojewódzki, któremu podlegają szpitale. Proces ciągnie się już ponad 3 lata, a końca nie widać. Co ciekawe, pełnomocnik wojewody próbuje podważyć wpływ igły na zdrowie mężczyzny i sąd wysyła Lewandowskiego na badania. Mieszkaniec Pelplina nie zamierza jednak ustąpić.