Jego zdaniem nadanie mostowi miana "Pojednania Polsko- Niemieckiego" mogłoby przyczynić się do sięgnięcia do kieszeni po obu stronach Odry. Różne są szacunki, ile potrzeba na gruntowny remont mostu, odrestaurowanie istniejących wieżyczek, czy choćby - jak ostatnio proponował radny miasta Krzysztof Misiewicz - odbudowanie bramy wjazdowej. Przy czym K. Misiewicz zauważył, że miasto czy powiat stać co najwyżej na drobne bieżące remonty, względnie odbudowę wieżyczek czy bram. Każda metoda dobra - Propozycja nadania nazwy "Mostu Pojednania Polsko-Niemieckiego" to jedna z metod poszukiwania funduszy na remont mostu - wyjaśnia radny powiatowy Ludwik Kiedrowski, a jednocześnie kierownik Biura Promocji Miasta w Urzędzie Miasta Tczewa. - A remont jest potrzebny absolutnie, bo ani samorząd miejski, powiatowy czy powiatu malborskiego nie są w stanie zebrać całej potrzebnej kwoty. Każda metoda zwrócenia na ten palący problem jest dobra. Po ostatnich obchodach wybuchu drugiej wojny światowej, pomyślałem, że można by poprzez nazwanie mostu, czyli tego co siłą rzeczy łączy, jako most pojednania włączyć w temat różne gremia, by był nie tylko w polu widzenia władz polskich, ale i niemieckich. Uzasadnieniem jest historia mostu, który przez ponad 150 lat był ściśle powiązany z państwem niemieckim (pruskim) i polskim. Przykładów świadczących o tym jest wiele. Wystarczy choćby wspomnieć, że to król pruski Wilhelm IV wmurował kamień węgielny, a potem otwierał most. Drugi przykład wspólnej historii to druga wojna światowa, wysadzany i odbudowywany przez obie strony. Mamy więc historyczne uzasadnienie, by mówić o potrzebie pojednania. Niedawno uzyskałem informację od wysoko postawionych osób w Berlinie, że są tam gremia czy osoby zainteresowane współpracą w tym temacie. Lisewski nic nie mówi A co z nazwami używanymi potocznie przez mieszkańców? Dla jednych most nazywa się "tczewski", dla innych "lisewski". - "Lisewski to nazwa zwyczajowa, ogólna, nie jest nigdzie zapisana - dodaje Ludwik Kiedrowski. - Trzeba ją wyrugować. Tylko tczewianie jej używają dla odróżnienia tego mostu od "knybawskiego". Gdzie indziej w Polsce nic ona nie mówi. Najważniejsze, gdyby miało dojść do symbolicznego nadania nowego miana, to należałoby to zrobić z udziałem władz polskich i niemieckich. Dodajmy też, że Tczew ma partnerskie umowy z niemieckimi miastami Witten i Werder nad Hawelą, a Szkoła podstawowa nr 10 współpracuje od lat z Gimnazjum w Nordersteadt. Komentarz Ostatnio ledwie dwie dziury w moście spowodowały jego wyłączenie z ruchu dla pojazdów na blisko dwa tygodnie. Trudno więc pomyśleć, gdyby naraz trzeba było poprawić stan nawierzchni np. na długości dwóch przęseł. Naprawa trwałaby kwartał albo i dłużej. Nawet brakuje pieniędzy, żeby zabezpieczyć wejście na dwie wieżyczki. Kto będzie odpowiadał, gdy ktoś spróbuje wdrapać się do góry i spadnie ze schodów pokrytych ptasim guanem? Autor: Janusz Cześnik