Do incydentu doszło na osiedlu Kolejarz w Chojnicach w Pomorskiem. Mieszkaniec Chojnic, Roman D., miał rzekomo powiedzieć coś o żonie Romana K. Ten uznał to za oszczerstwo i postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość. Ile ciosów? Roman K. rzucił się na chojniczanina. Jak na razie nie wiadomo, czy uderzył go raz, czy więcej razy. - Obrażenia, których doznał poszkodowany, wskazywałyby na to, że otrzymał więcej uderzeń - mówi prokurator rejonowy Mieczysław Brunke. Wiadomo, że mężczyzna upadł na ziemię. Początkowo wydawało się, że to nic poważnego. Na miejsce incydentu przyjechali ratownicy powiadomieni o krwotoku z nosa jednego z uczestników bójki. Ostatecznie, okazało się jednak, że uraz jest bardzo poważny. 61-letni mężczyzna stracił przytomność. Na miejsce wezwano erkę. Roman D. został zaintubowany i przewieziony na oddział intensywnej terapii chojnickiego szpitala. Tam okazało się, że chojniczanin ma uraz czaszkowo-mózgowy oraz, że doszło do pęknięcia podstawy czaszki. Zmarł po sześciu dniach Obrażenia Romana D. były tak poważne, że lekarzom nie udało się go uratować. Poszkodowany zmarł po sześciu dniach, w środę 24 września. Policja szybko zidentyfikowała podejrzanego o pobicie. W poniedziałek mężczyzna został zatrzymany. Dzień później, sąd zadecydował o tymczasowym areszcie dla Romana K. Nie przyznaje się do winy Prokuratura podejrzewa mężczyznę o pobicie ze skutkiem śmiertelnym. - Obrażenia były poważne i wielomiejscowe. Jednak dokładną przyczynę śmierci poznamy po chemicznych badaniach wycinków z ciała zmarłego - mówi prokurator rejonowy Mieczysław Brunke. Roman K. do winy się nie przyznaje. Przed śledczymi zeznał, że 61-letni mężczyzna sam się przewrócił na ulicy. Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym grozi dwanaście lat więzienia. Michał Rytlewski