Należący do SLD prezydent Maciej Kobyliński drugiego zastępcy - pierwszym jest b. sekretarz miasta Andrzej Kaczmarczyk - zaczął szukać pod koniec grudnia minionego roku. Zmusiła go do tego nagła rezygnacja długoletniego współpracownika Ryszarda Kwiatkowskiego, który postanowił zmienić pracę. Niedysponujący większością w radzie miasta Kobyliński poszukiwania prowadził dwutorowo: najpierw ogłosił otwarty konkurs na zastępcę, potem zaczął rozmawiać o obsadzeniu stanowiska z PO. Efektem rozmów było rekomendowanie przez PO na wiceprezydenta 40-letniego ekonomisty Krzysztofa Sikorskiego, który jest zastępcą dyrektora ds. sieci i operacji w słupskim oddziale Poczty Polskiej SA. W miniony poniedziałek rzecznik ratusza Mariusz Smoliński informował, że kandydat został zaakceptowany przez prezydenta i zostanie jego drugim zastępcą. Liderzy słupskiej PO częściowo dementowali tę wiadomość. Potwierdzali rekomendację, zastrzegali jednak, że sprawa nie jest ostatecznie rozstrzygnięta, bo wciąż trwa ustalanie zakresu kompetencji Sikorskiego. W środę obie strony ogłosiły fiasko rozmów. Poseł PO Zbigniew Konwiński winą za niepowodzenie obarczył prezydenta Kobylińskiego, który - jego zdaniem - "wycofał się z części wcześniejszych ustaleń". Natomiast Maciej Kobyliński oświadczył, że "nie udało się osiągnąć porozumienia, (...) gdyż żądania przedstawicieli PO były zbyt daleko idące". Poszło o zakres kompetencji Sikorskiego. Przewodniczący rady miasta z PO Zdzisław Sołowin powiedział, że podczas rozmów z Kobylińskim ustalono, iż jego drugi zastępca powinien nadzorować gospodarkę komunalną i mieszkaniową, oświatę, zdrowie oraz kulturę. Kobyliński w wydanym w środę po południu oświadczeniu nie potwierdził swojej zgody na takie rozwiązanie. Napisał, że "był skłonny do wielu ustępstw", ale "skupienie tych wydziałów - Gospodarka Komunalna, Mieszkaniowa i Ochrona Środowiska, wraz z podległymi spółkami, Oświata, Zdrowie i Sprawy Społeczne, Kultura i Sport - w rękach jednej osoby doprowadziłoby do paraliżu urzędu". - Nowy zastępca nie byłby w stanie poradzić sobie nawet z pocztą wpływającą do ratusza - oświadczył Kobyliński. Prezydent dodał, że choć "zachowanie PO jest dla niego niezrozumiałe i świadczy albo o złej woli, albo o braku znajomości pracy w ratuszu, nadal deklaruje współpracę ze wszystkim radnymi, bo przecież Słupsk jest najważniejszy". Podobną deklarację złożył lider słupskiej PO. "Nasi radni będą wspierać dobre pomysły prezydenta (...). Słupsk jest najważniejszy i spory, które są istotą demokracji, nie powinny nam tego przesłonić" - napisał w komunikacie poseł Konwiński. Rzecznik słupskiego ratusza Mariusz Smoliński nie potrafił w środę odpowiedzieć na pytanie, czy wobec fiaska rozmów z PO zastępcą prezydenta zostanie któraś z osób ubiegających się o tę posadę w konkursie. "Pan prezydent wyjechał do Brukseli, więc rozstrzygnięcia w sprawie drugiego zastępcy należy spodziewać się dopiero po jego powrocie do Słupska" - powiedział rzecznik. Na konkurs zgłosiło się dziewięcioro nieujawnionych z nazwiska kandydatów. Działacze PO przyznali, że nie ma wśród nich Krzysztofa Sikorskiego. W 23-osobowej radzie miejskiej Słupska prezydenta Kobylińskiego popierają radni z klubów SLD (3 osoby) i "Tylko Słupsk" (4 osoby). Pozostałe ugrupowania - 8 radnych PO, 4 z PiS oraz 4 z "Nowego Słupska" - można uznać za nieformalną opozycję. W grudniu minionego roku kluby te odrzuciły wniesioną przez prezydenta uchwałę o emisji obligacji o wartości 10 mln zł na pokrycie deficytu w wydatkach bieżących. Większością w radzie Kobyliński nie dysponował również w kadencji 2006-2010. Wówczas opozycję tworzyło 14 radnych z PO i PiS.