Od zgłoszenia sprawy do gdyńskiej straży miejskiej minęły trzy dni, ale plakaty wyborcze jak wisiały, tak wiszą. Są praktycznie wszędzie - na słupach, płotach, znakach drogowych, barierkach i wiatach na wielu skrzyżowaniach. W niektórych miejscach zasłaniają przejścia dla pieszych. - Dla kierowców te plakaty są niebezpieczne - dekoncentrują. Nie ma dobrej widoczności. Plakaty mogłyby być na uboczu - przyznają zgodnie mieszkańcy Gdyni. Brak reakcji straży miejskiej w tej sprawie jest zadziwiający, bo eksperci z policji drogowej nie mają żadnych wątpliwości. - Pieszy nie ma dobrej widoczności, nie potrafi ocenić sytuacji - powiedział Janusz Staniszewski szef pomorskiej drogówki. Skrzyżowań, na których plakaty zasłaniają przejścia dla pieszych w samej Gdyni są dziesiątki. Teraz pozostał już tylko apel obywatelski do straży miejskiej i policji.