Jak poinformował we wtorek rzecznik prasowy słupskiej policji, Jacek Bujarski, "policjanci pojechali do położonej pod Słupskiem miejscowości po tym, jak otrzymali informację, że poszczuty przez jedną z mieszkanek wioski amstaf pogryzł mężczyznę". Amstaf pogryzł 34-latka w przedramię, lewą nogę i krocze. Mężczyzna - konkubent matki 20-latki - przebywa w szpitalu, jego obrażenia określono jako poważne. Funkcjonariusze znaleźli właścicielkę psa w mieszkaniu jej matki. 20-letnia kobieta była pijana (po zbadaniu alkomatem okazało się, że miała 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu), groziła chcącym ją zatrzymać policjantom, że poszczuje ich psem. Jeden z funkcjonariuszy przebrał się w ubranie ochronne. - W momencie, kiedy policjant podchodził do kobiety, ta spuściła psa ze smyczy i amstaf skoczył na policjanta. Zębami wbił się w pałkę służbową, którą policjant się zasłonił. Kobieta cały czas krzyczała "bierz". Policjanci nie byli w stanie opanować psa, aby zapobiec potencjalnej tragedii podjęli decyzję o zastrzeleniu amstafa - powiedział Bujarski. Kobieta została zatrzymana. Grozi jej do 10 lat więzienia za doprowadzenie do pogryzienia 34-latka i czynnej napaści na policjanta. Policja wystąpiła z wnioskiem o areszt dla niej.