Reporter RMF FM ustalił, że żołnierze wykonywali skok w nocy, z wysokości 4 tysięcy metrów. Najbardziej poszkodowany żołnierz niefortunnie wylądował na trawie i betonie - trafił do szpitala w Chojnicach. Tam przeszedł operację złamanej nogi. Pozostali także mieli kłopoty z lądowaniem. Skakali w pełnym rynsztunku, z bronią i oprzyrządowaniem. Dowództwo Wojsk Lądowych tłumaczy, że podczas tak gigantycznych manewrów z takimi wypadkami trzeba się liczyć. Podpułkownik Tomasz Szulejko dodaje, że te wojskowe ćwiczenia mają na celu w pełni odwzorować warunki wojenne. Scenariusz Dragona przewiduje odparcie ataku obcych wojsk przez państwo Wislandia, a rozgrywa się na kilku poligonach północnej Polski. W manewrach uczestniczy siedem tysięcy żołnierzy. RMF24 poleca także: Zezowaty Opos Heidi nie żyje