- Dla nich chyba najlepiej by było gdybym umarł. Odsyłają mnie za każdym razem. Twierdzą, że nie mam nogi, ale nie jestem do końca niepełnosprawny. Nie mogę tego zrozumieć - mówi Krzysztof Dopke. Wejherowo. Stracił nogę i część miednicy. ZUS renty nie przyznał Główny problem stanowi tu czas między powstaniem niepełnosprawności a ostatnim opłaconym okresem ubezpieczeniowym. Nie może on przekroczyć 18 miesięcy, a w przypadku Pana Krzysztofa przekracza. ZUS dodaje, że pozostałe dwa warunki, aby otrzymać rentę, pan Krzysztof spełnia.- To nie jest tak, że my nie widzimy niepełnoprawności pana Krzysztofa, jednak żeby dostać rentę, trzeba spełniać wszystkie warunki. Jednego warunku pan Krzysztof nie spełnia - tłumaczy Krzysztof Cieszyński z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.Obecnie Pan Krzysztof utrzymuje się jedynie z zasiłku, który otrzymuje z Ośrodka Pomocy Społecznej w Łęczycach. Wynosi on 215 zł. Swoich racji dochodzi teraz w sądzie. Proces przed wymiarem sprawiedliwości trwa już dwa lata. Sąd tak długi czas trwania rozprawy tłumaczy pandemią i niemożliwością uzyskania opinii biegłych z powodu restrykcji koronawirusowych. Mężczyzna walczy o rentę. "Niesprawiedliwa" decyzja - W sprawie pana Krzysztofa na pierwszy rzut ona widać, że decyzja o nieprzyznaniu renty jest niesprawiedliwa. Jednak żeby to się zmieniło, musi być wyrok sądu - tłumaczy mecenas Krzysztof Wenta. Stan zdrowia Pana Krzysztofa również stale się pogarsza. Porusza się on o kulach, co powoduje, że jedyna noga jest nadwyrężana i dochodzą problemy z kręgosłupem. W jego wypadku, z powodu częściowej amputacji miednicy, prawdopodobnie niemożliwe jest skorzystanie z protezy.- Niestety ta amputacja objęła też miednice i część pośladka, przez to nie może mieć protezy. Jest mu bardzo ciężko, z tygodnia na tydzień jest w coraz gorszym stanie. A oni uważają, że ma iść do pracy - mówi Michał Dopke, brat Krzysztofa.