Ale po chwili wiadomo już, że reżyser Jarosław Tumidajski ma konkretny cel względem dzieła wieszcza Mickiewicza i - jak się okaże - w swym zamyśle będzie bardzo konsekwentny do samego końca. Jarosław Tumidajski urodzony w historycznie ważnym 1980 roku, w chwili powstania III Rzeczpospolitej jest jeszcze dzieckiem. Dorasta i dojrzewa równolegle z młodą demokracją w Polsce. Widać, że twórca należycie odrobił lekcje z historii, bo jego spostrzeżenia są trafne i nie napawające bynajmniej optymizmem. W swojej inscenizacji dramaturgię buduje wobec powszechnie występującego w utworze konfliktu i licznych antagonizmów. Wystarczy bowiem wybrać odpowiednie fragmenty utworu, odpowiednio je skleić a efekt może naprawdę zadziwi wić. Gdzieś ginie idylliczny świat Tadeusza, a on sam odgrywa w sztuce już niewielką rolę... Wszędobylska natomiast staje się kłótnia, zawiść, chęć zemsty, a wszystko to przesłania tak istotne sprawy jak choćby ojczyzna. Oczywiście padają wielkie słowa, nawoływania do należytego zachowania, wychowania a wypowiadającym te zdania nie przeszkadza, ze jeszcze po ich poprzednich kwestiach pozostały resztki żółci na ustach... Zarozumialstwo, pycha, prywata i brak poszanowania dla innych nacji - szczególnie Żydów - to grzechy główne tak zwanych warstw wyższych. Aktorzy choć operują w większości językiem Mickiewicza - dla współczesnych jednak nawet jeśli pięknym, to jednak dość archaicznym - nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to i nasza obecna rzeczywistość. Gerwazy - Michał Kowalski - to nie prehistoryczny wierny sługa, ale sprawnie działający, agresywny i z dużym przebiciem pijarowiec. Sędzia przemądrzały bywalec karmiący otoczenie nieustającą hipokryzją. Ten świat w jakiś sposób nas dziś również otacza, przytłacza i dotyczy... Intrygującą rolę reżyser powierzył Emilii Komarnickiej (Chór/Zosia). W projekcji wideo zamknął Zosię w przerażająco ciasnym domku dla lalek. Widać, że twórca już zupełnie gdzieś indziej widzi miejsce dla młodej kobiety. Jako narrator wypowiada ona kwestie zbuntowanej i nowoczesnej osoby i najwyraźniej w imieniu Jarosława Tumidajskiego wypowiada słowa dotyczące współczesnego polskiego teatru. Przejmującą kreację stworzył zaś Jacek Labijak (Jankiel/Ryków). Jako ciepły i dobroduszny Jankiel wzrusza swa obywatelską postawą. To lojalny obywatel żydowskiego pochodzenia, ale też przedstawiciel warstwy społecznej nie należącej do elit. Zaś w osobie Rykowa z czerwoną gwiazdą na piersi staje się złowrogą zapowiedzią roli, jaką lewacy odegrają w komunistycznym reżimie. Pasiak zdaje się być wyrzutem sumienia polskiego antysemityzmu. Mirek Kaczmarek w swojej scenografii i projekcji wideo stworzył wrażenie ciągłego ruchu, drogi, którą podążają bohaterowie. Jest w tych wykreowanych przez niego obrazach coś ulotnie ciepłego lub dla kontrastu niemiłosiernie atakującego nasze zmysły. Pytanie dokąd ta podróż zmierza i czy jest szansa zejścia z odwiecznie utartych szlaków? BB