"Co to ma być? Do diabła! Po dupie dostaniesz! Sraj, do cholery! W mordzie trzymać i ryczeć!" - tak do dzieci odnosiły się opiekunki ze Starogardu Gdańskiego. Po tym jak sprawa wyszła na jaw, kolejni rodzice rezygnują z korzystania z "usług" placówki. - Opiekę dla dziecka znalazłam wśród rodziny. Synek teraz na pewno nie pójdzie do żadnego żłobka, do żadnego punktu opieki. Będzie pod opieką cioci - mówi w rozmowie z reporterem radia RMF FM jedna z matek. Podobne zdanie mają rodzice co najmniej dwójki innych spośród dziesięciorga małych dzieci, którymi opiekowano się w punkcie. Jak dodają, placówka powinna zostać zamknięta. Jej właścicielka nie ma sobie jednak nic do zarzucenia. Twierdzi, że sprawę zna jedynie z mediów. Dopiero planuje rozmowę z opiekunkami, które zatrudnia. Na początku listopada, chce wydać oświadczenie w tej sprawie. Posłuchaj rozmowy z panią Karoliną, która nagrała opiekunki: Do zabawki chłopca włożyli podsłuch... W placówce w Starogardzie Gdańskim przebywały maluchy w wieku od 6 miesięcy do lat 3. Szokującego odkrycia dokonali rodzice 2-letniego Pawła. Po dramatycznej historii z Wrocławia, gdzie opiekunki znęcały się nad maluchami, postanowili sprawdzić, jak jest w przypadku ich syna. Do ulubionej zabawki chłopca włożyli podsłuch. Ośmiogodzinne nagranie trafiło już do policjantów. Jak przyznają rodzice w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim", który pierwszy ujawnił sprawę, sygnały, że w placówce nie dzieje się dobrze, dziecko wysyłało już wcześniej. Chłopczyk nie chciał chodzić do żłobka, rano płakał podczas ubierania i jazdy samochodem. - Długo jednak nie dopuszczałam do siebie myśli, że ktoś może wyrządzać mu krzywdę. Słuchałam nagrań i płakałam. Przekazałam nagrania sąsiadce, której roczna córeczka Kasia uczęszcza do tej placówki. Podjęłyśmy decyzję o zawiadomieniu policji - opowiada gazecie pani Magda, mama dwulatka. Opiekunkom grozi do 5 lat więzienia Do tej pory, w sprawie przesłuchano kilka osób. - W najbliższym czasie zostaną przesłuchane kolejne - powiedział reporterowi radia RMF FM aspirant Marcin Kunka, rzecznik prasowy komendy powiatowej policji w Starogardzie Gdańskim. - Próbujemy ustalić, czy zostało popełnione przestępstwo. Prowadzone jest postępowanie pod kątem znęcania psychicznego. Jeżeli zarzuty potwierdzą się, to osobom, które dopuszczają się takiego przestępstwa, grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności - dodał. Jak podkreśla funkcjonariusz, ze złożonego w tej sprawie zawiadomienia wynika, że w punkcie opieki nie doszło do fizycznego znęcania się nad dziećmi. - Nie wykluczamy jednak żadnych innych opcji. Sprawa jest rozwojowa - podsumował.