"Opiekunki" pracowały w jednym punktów opieki nad dziećmi w Starogardzie Gdańskim. Przebywały tam maluchy w wieku od 6 miesięcy do 3 lat. Szokującego odkrycia dokonali rodzice 2-letniego Pawełka. Po dramatycznej historii z Wrocławia, gdzie opiekunki znęcały się nad maluchami, postanowili sprawdzić, jak jest w przypadku ich syna. Do ulubionej zabawki chłopca włożyli podsłuch. Ośmiogodzinne nagranie zostało już przekazane policji w Starogardzie Gdańskim. Jak przyznają rodzice w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim", sygnały, że w placówce nie dzieje się dobrze, dziecko wysyłało już wcześniej. Nie chciało chodzić do żłobka, rano płakało podczas ubierania i jazdy samochodem. - Długo jednak nie dopuszczałam do siebie myśli, że ktoś może wyrządzać mu krzywdę. Słuchałam nagrań i płakałam. Przekazałam nagrania sąsiadce, której roczna córeczka Kasia uczęszcza do tej placówki. Podjęłyśmy decyzję o zawiadomieniu policji - opowiada gazecie pani Magda, mama dwulatka. Policja potwierdza, że takie zgłoszenie wpłynęło.