Mieszkanka Gdańska sama zachorowała na raka, co dla urzędników było powodem do odmowy wypłacania zasiłku. - Bartek jest chory i ja jestem chora. I odebrano nam to, co mieliśmy pewnego. Gdyby nie ludzie z osiedla, to byśmy nie przetrwali - mówi z goryczą.