Jak poinformował w piątek zastępca prokuratora rejonowego w Tczewie Tomasz Landowski, mężczyźnie przedstawiono tego dnia dwa zarzuty - znęcania się ze szczególnym okrucieństwem oraz narażenia dziecka na utratę życia bądź zdrowia. Pierwszy z tych czynów zagrożony jest karą do 10 lat więzienia, drugi - do trzech lat pozbawienia wolności. Do zdarzenia doszło w czwartek, w Tczewie. Do oficera dyżurnego miejscowej komendy zadzwonił przypadkowy przechodzień i poinformował, że młody mężczyzna wyciągnął z wózka niemowlę i je bije. Po przybyciu na miejsce policjanci znaleźli pod klatką schodową jednego z bloków wózek z płaczącym dzieckiem. Wokół zebrała się grupa ludzi, którzy zajęli się niemowlęciem. Świadkowie potwierdzili, że dziecko zostało wyjęte z wózka i pobite przez młodego mężczyznę. Gdy jeden z przechodniów stanął w obronie niemowlaka, mężczyzna zaczął krzyczeć i ubliżać, a po chwili włożył dziecko do wózka i uciekł. Kolejni świadkowie dodali, że wcześniej widzieli, jak mężczyzna na klatce schodowej uderza kilkakrotnie głową dziecka o ścianę. Czteromiesięczna dziewczynka została przewieziona do szpitala. Obrażenia niemowlęcia na szczęście nie okazały się groźne. Policjantom udało się ustalić, że mężczyzną, który znęcał się nad dzieckiem jest jego ojciec - 23-letni mieszkaniec Tczewa. Mężczyzna został zatrzymany pół godziny po zdarzeniu, w swoim mieszkaniu. Miał prawie trzy promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Matka dziecka - 21-letnia mieszkanka Tczewa, zeznała, że zostawiła dziecko pod opieką konkubenta, by załatwić sprawy w jednym z miejscowych urzędów. Mężczyzna miał w tym czasie pójść z dzieckiem na spacer. - Kobieta twierdzi, że gdy odchodziła, ojciec dziewczynki był trzeźwy - powiedział Landowski. Jak udało się ustalić policjantom, mężczyzna zamiast na spacer, poszedł do znajomych, z którymi pił alkohol. Gdy wychodził z ich mieszkania, dziecko zaczęło płakać, co wywołało jego agresywną reakcję.