W oględzinach wzięli udział prokurator i policjanci, w tym pracownicy laboratorium kryminalistycznego oraz dwóch biegłych z Zakładu Badania Przyczyn Pożarów Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie - poinformował Cezary Szostak, szef Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa, która prowadzi postępowanie w sprawie pożaru. Szostak poinformował też, że w czasie oględzin zabezpieczono bogaty materiał dowodowy, który będzie badany przez zespół biegłych ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej. Wyjaśnił, że praca biegłych może potrwać nawet kilka miesięcy. - Do dwóch ekspertów zajmujących się badaniem przyczyn powstawania pożarów, którzy w poniedziałek brali udział w oględzinach, dołączy jeszcze chemik - powiedział prokurator. W tej chwili śledczy nie chcą wypowiadać się na temat możliwych przyczyn pożaru. - Pod uwagę brane jest między innymi zaprószenie ognia, zwarcie instalacji elektrycznej i przyczyny związane z przebiegiem procesu produkcyjnego - powiedział prokurator. Śledczy przesłuchali już sporą część pracowników, którzy byli w hali, gdy doszło do pożaru. W planach są dalsze przesłuchania. Badany też będzie monitoring, którym objęta była hala, a który także zabezpieczono. Szostak zaznaczył, że już w piątek przeprowadzono wstępne oględziny pogorzeliska, jednak właściwe czynności można było wykonać dopiero w poniedziałek. Wyjaśnił, że niektóre elementy spalonej konstrukcji hali groziły zawaleniem i trzeba je było wyburzyć lub zabezpieczyć przed wejściem na teren pogorzeliska biegłych. Prace te wykonano w weekend. Pożar w hali dzierżawionej przez Stocznię Sunreef Yachts wybuchł w ostatni czwartek 19 stycznia. Strażacy ponad 20 godzin walczyli z ogniem. W hali powstawały jachty. Sunreef Yachts straciła pięć luksusowych katamaranów oraz dwie formy do budowy kolejnych. Firma oceniła wstępnie swoje straty na ok. kilkanaście milionów euro.