Teraz wszystko zależy od Ministerstwa Skarbu - jeśli pieniądze nie wpłyną na konto stoczni, robotnicy rozpoczną strajk. Prezes zarządu rozmawiał dziś z ministrem skarbu, który zapewniał, że do końca tygodnia pieniądze pojawia się na koncie. - Ja sobie nie wyobrażam innej gwarancji, jeżeli to jest deklaracja ministra, która wcześniej była poprzedzona zawarciem umowy z ministrem - stwierdził prezes stoczni Jerzy Lewandowski. W obietnice nie wierzą już jednak związkowcy. Jeśli w ciągu najbliższych tygodni nie będzie obiecanych pieniędzy, w stoczni odcięty zostanie prąd i gaz. Przed kilkoma miesiącami Ministerstwo Skarbu zgodziło się na emisję akcji i ich wykupienie. Podpisano umowy, ale jak na razie skarb państwa ich nie dotrzymuje. Jeśli stocznia Gdynia upadnie, pracę straci 11 tysięcy osób.