Dziś przed ich obliczem ma stawić się burmistrz i dyrektor szkoły. Szkolna komisja ma też swoje dylematy. Dwie księgowe trzymające szkolną kasę zapomogowo-pożyczkową udzielały pożyczek fikcyjnym osobom. Prawdopodobnie defraudowały też nauczycielskie składki na ZUS. Robiły tak przez dziesięć lat - w tym czasie zmieniały się szkolne dyrekcje i miejskie władze. Z kasy ubyło w sumie ponad 500 tys. zł. Poszkodowani nauczyciele z Zespołu Szkół nr 8 uważają, że proceder mógł trwać tak długo, bo kobiety były kryte przez magistrat - organ założycielski i nadzorujący szkolne finanse. Obecny burmistrz Areseniuz Finster sam zawiadomił prokuraturę. Ta aresztowała jedną z księgowych, ale po trzech miesiącach zwolniła. Druga kobieta zaczęła się leczyć psychiatrycznie. Prokuratura powołała tymczasem biegłego, który ma opisać mechanizm przestępstwa i udział w nim poszczególnych osób. Biegły zapowiedział przygotowanie opinii na przyszły rok. Dochodzenie utknęło. Zdesperowani nauczyciele zebrali się i powołali komisję.