Dom pana Wojtka pochodzi z początków XX wieku i stoi na wale w Świbnie. On sam mieszka w nim od 15 lat. Zbiera starocie, szczególnie dotyczące wsi. Kiedy się wprowadzał do domu, na strychu znalazł drewnianą skrzynkę, w której były zdjęcia. Ujrzał na nich portrety ludzi, oraz dom, w którym zostały znalezione, ale także wagon z włoskimi napisami. Fotografie wykonano prawdopodobnie niedługo po wojnie. - Przez te wszystkie lata starałem się zainteresować zdjęciami różne firmy, specjalistów od fotografii, jednak byłem zbywany. - mówi znalazca. W końcu jednak pan Wojciech spotkał Adama Fleksa, prezesa Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego. Ten sprawy nie zignorował, przyjrzał się zdjęciom i uznał, że mają dużą wartość. - I nie chodzi tu o wartość materialną, która ma najmniejsze znaczenie. Te fotografie są cenne z historycznego punktu widzenia. Pozwalają na rekonstrukcję wydarzeń z tamtych lat, na poznanie ludzi, którzy się tu osiedlali - wyjaśnia Adam Fleks. W sumie zachowało się 135 szklanych negatywów w rozmiarze 4,5 x 6 cm, 16 sztuk w formacie 9 x12 cm i 15, w tym jeden stłuczony, w formacie 9 x 6 cm. Są niemieckie, firm Agfa oraz Opta (zachowało się pudełko po negatywach Ultrapan). Te ostatnie wyprodukowane były w Bydgoszczy, a oznacza to, że były produkowane w latach 1940 - 1944 w przejętej przez Niemców znanej przedwojennej fabryce materiałów fotograficznych Alfa. - Według relacji najstarszych mieszkańców Wyspy Sobieszewskiej, do których dotarliśmy, zdjęcia te przedstawiają min. oficera Wojska Polskiego Pana Wróblewskiego i jego córkę Annę - tłumaczy Anna Urbańczyk, kierownik domu kultury "Wyspa Skarbów". Oprócz tego zobaczyć możemy kobiety w strojach folklorystycznych pochodzących najprawdopodobniej z południowej Polski (region krakowski, elementy stroju rzeszowskiego) i małą dziewczynkę czytającą książkę "ABC małe abecadło". - Wydało ją krakowskie wydawnictwo Graphische Akropol Krakau. Przed wojną nazywało się ono Salon Malarzy Polskich i było uznawane za największe krakowskie wydawnictwo pocztówek. Podczas okupacji firma działała jako Graphische Anstalt "Akropol" Abteilung Bild und Postkartenverlag lub Verlag Salon Polnischer Maler in Krakau - wyjaśnia Anna Urbańczyk. Dlaczego przez kilkanaście lat zdjęciami nikt się nie zainteresował? Jak mówi Adam Fleks problem leży w edukacji polskiego społeczeństwa. - Społeczeństwo jest źle wykształcone. Szacunek dla fotografii jako materiału historycznego jest bardzo mały. Stare zdjęcia są wyrzucane na śmietnik.. Właśnie dlatego, takie znaleziska jak to na Wyspie Sobieszewskiej są niezwykle cenne. Jacek Stańczyk