Podejrzany okulista nie został nawet przesłuchany. Mało tego, jak twierdzi prokurator, jest niemal pewne, że w ogóle nie stanie przed sądem. Już dwa zespoły biegłych uznały, że stan zdrowia podejrzanego nie pozwala, by uczestniczył w czynnościach procesowych. Biegli stwierdzili ponadto, że w czasie popełniania przestępstw lekarz nie potrafił rozpoznać znaczenia swoich czynów. Wiesław P. został ordynatorem szpitala w drodze konkursu. Jak twierdzi dyrektor placówki Andrzej Piotrowski nie było żadnych okoliczności, które upoważniałyby go do zwolnienia okulisty z zajmowanej funkcji: - Nie miałem podstaw. Podejrzany lekarz okradał i oszukiwał przez kilka miesięcy. Gdy sprawa się wydała, zachorował. Opinie biegłych sprawiły, że wymiar sprawiedliwości ma spętane ręce. Prokurator Robert Firlej nie podejrzewa, by w tym wypadku działała solidarność lekarska i ma zamiar powołać kolejnego biegłego. Jeśli jednak i trzecia opinia będzie taka sama, jak poprzednie, postępowanie zostanie umorzone. Potem sąd rozstrzygnie, czy Wiesław P. stwarza zagrożenie dla porządku prawnego. Jeśli nie - będzie wolny.