Na początku marca br. mieszkanka Sierakowic, matka półrocznego chłopca, zaniepokojona jego stanem zdrowia udała się do przychodni w Kartuzach. Tam lekarz odesłał ją do miejscowego szpitala, gdzie pielęgniarka ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego - nie zbadawszy dziecka - wysłała kobietę po skierowanie od lekarza. Matka chłopca wróciła do Sierakowic. W drodze stan zdrowia dziecka jeszcze się pogorszył i pomimo reanimacji w miejscowej przychodni dziecko zmarło. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci dziecka była "ostra niewydolność krążenia", która wystąpiła u niemowlęcia z uszkodzeniem serca - konkretnie zapaleniem mięśnia serca. Poza tym dziecko miało zwężoną tętnicę główną, zaawansowane uszkodzenie wątroby i zmiany w trzustce. W lipcu br. powołana przez prokuraturę biegła z CZD wydała opinię, z której wynikało, że istniał bezpośredni związek pomiędzy nieudzielaniem pomocy dziecku w przychodni i szpitalu w Kartuzach, a jego śmiercią. W oparciu o tę opinię prokuratura przedstawiła w połowie lipca lekarce i pielęgniarce zarzuty narażenia życia i zdrowia pacjenta oraz nieumyślnego spowodowania śmierć dziecka. Czyny te są zagrożone karą do pięciu lat więzienia. Jednak - już po wydaniu przez biegłą opinii - prokuratura dotarła do dodatkowych dokumentów lekarskich. Z kolei obrońcy lekarza i pielęgniarki, zakwestionowali opinię biegłej i poprosili o przesłuchanie dodatkowych świadków. - W tej sytuacji dostarczyliśmy biegłej nowe dokumenty oraz informacje pochodzące z przesłuchania świadków i poprosiliśmy ją o sporządzenie opinii uzupełniającej - powiedział w piątek szef Prokuratury Rejonowej w Kartuzach, Marek Kopczyński. Opinia biegłej kardiolog dotarła do prokuratury w piątek. Biegła podtrzymała w niej poprzednie ustalenia, co oznacza, że prokuratura nie zmieni zarzutów wobec pielęgniarki i lekarki.