Dla gdańskiej publiczności to nie pierwsza inscenizacja Marka Weissa. Po piątej realizacji tego reżysera trudno oprzeć się pewnym uogólnieniom. Można dostrzec skłonności do ascetycznego podejścia do scenografii, czy kostiumów. Poza tym bardzo istotną rolę Weiss - poza sferą muzyczną - przykłada do przekazywanej treści publiczności. Wydaje się, że w szczególny sposób przygląda się także relacjom damsko - męskim. Bardzo nowoczesna scenografia zestawiona bywa z archaicznymi, trochę tandetnymi kostiumami, jakby przypominając, ze mamy do czynienia jednak z operą komiczną. Gdyby w całym spektaklu pojawiały się jedynie poste, nowoczesne ubrania, to w połączeniu z wystrojem sceny, nasze odczucia byłyby bardziej dramatyczne. W III i IV akcie centralne miejsce na scenie zajmuje drzewo. I jest to zgodne z treścią fabuły, która odbywa się w ogrodzie (IV akt). Ale drzewo jest także synonimem wiedzy, poznania czy mądrości... Przezroczysto-lustrzane mieni się różnymi barwami a wszystko co je otacza jest równie przezierne (łóżko, krzesła manekiny). Czy prawda jest równie widoczna i czytelna? Manekiny - na których wiszą damskie sukienki lub wykorzystywane przez aktorów, jako substytuty osób - mają za to bardzo kobiece kształty (w innej postaci i roli pojawiły się w operze - "Rigoletto"). "Szklane" ściany, załamujące w charakterystyczny sposób światło (nie widać co jest za nimi, z drugiej strony potęguje wrażenie niejednoznaczności) bardzo łatwo się przesuwają. Dzięki czemu błyskawicznie, bez przerwy akt pierwszy przeistoczył się w drugi, odgrywany już w sypialni hrabiny. Prosty zabieg i nie jedyny nadający tempa sztuce. "Wesele Figara" to przede wszystkim wybitne i złożone dzieło muzyczne. Jego piękno oddaje już uwertura, która pod batutą José Maria Florencio zabrzmiała przekonująco. To także liczne arie jak "Non piú andrai", w której doskonale zaprezentował się Adam Palka, czy duety w których barwy sopranów - Anny Wierzbickiej (hrabina Almaviva)i Juli Iwaszkiewicz (Zuzanna) brzmiały ze sobą pięknie i intrygująco. W tej realizacji zdecydowano się powierzyć rolę Cherubina mężczyźnie (zwyczajowo odgrywa ją zmysłowa i filigranowa kobieta - sopran lub mezzosopran). W postać wcielił się kontratenor Jan Monowid. Dzięki czemu umizgi i uczuciowe rozterki dojrzewającego kawalera były nie tylko rubaszne, ale i bardziej realne. BB