W ubiegłym tygodniu kocur rzucił się na dorosłą dziewczynę. Zaatakował ją w pobliżu hotelu Bliza. Niespodziewanie wyskoczył z krzaków, wbił się w nogę i zaczął ją gryźć i drapać. Na nodze zostały ślady po pogryzieniu i liczne zadrapania. Dziewczynę zawieziono do wejherowskiego pogotowia. - Tam lekarz zalecił ranę przemywać riwanolem - mówi babcia dziewczyny. - Drugi lekarz wydał inną diagnozę: nakazał bezwzględnie udać się z wnuczką do szpitala zakaźnego do Gdańsku, gdzie otrzymała serię bolesnych zastrzyków. Cała ta historia może wydawać się mało prawdopodobna. Niestety, takie zdarzenie zostało odnotowane. Po jakimś czasie dziewczyna, gdy nad ranem poszła wynieść śmieci, zauważyła swojego oprawcę. Był jednym z trzech kotów, które przy śmietniku dokarmiała starsza kobieta. Póki co, kot nadal chodzi po wolności...