Policja nie chce ujawniać, skąd gangsterzy uzyskiwali informacje o skradzionych autach, ale pewne jest, że mieli je z urzędów miast, i to z całego kraju. Nękali więc ludzi z różnych regionów Polski, a świadczą o tym chociażby listy gończe wystawiane przez różne prokuratury. Osoby poszkodowane, chcąc odzyskać auto i sądząc, że dzwoniący rzeczywiście je mają, godziły się na zapłatę określonej sumy pieniędzy. Było to od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Policja zaznacza, że to jeszcze nie koniec zatrzymań w tej sprawie.