Rzecznik słupskiej policji podkomisarz Robert Czerwiński powiedział w środę PAP, że ze zgromadzonego materiału nie wynikało, by mężczyźni popełnili wykroczenie, gdyż nie doszło do przewozu zwłok koleją wbrew przepisom ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Mężczyźni usiłowali tego dokonać, ale im się to nie udało. Sprawę policji do postępowania o wykroczenie przekazała Prokuratura Rejonowa w Słupsku po umorzeniu w lipcu śledztwa dotyczącego nieumyślnego spowodowania śmierci i znieważenie zwłok. Postępowanie umorzono, gdyż w żadnym z badanych wątków śledczy nie doszukali się znamion przestępstwa. Do śmierci przewożonego w wersalce 59-latka nie przyczyniły się osoby trzecie. Mężczyzna, co wykazała sekcja zwłok, zmarł w następstwie zatrucia alkoholem. Również sposób transportu ciała, w ocenie prokuratury, nie nosił znamion znieważenia zwłok, gdyż nie wykazano, by w ten sposób doszło do umyślnego naruszenia szacunku zmarłego, co jest istotą tego przestępstwa. Do próby przewozu zwłok pociągiem doszło pod koniec maja br. Dwaj znajomi denata w wieku 23 i 40 lat zjawili się na słupskim dworcu kolejowym z wersalką. Gdy wkładali ją do pociągu jadącego w kierunku Gdańska, mebel otworzył się i na peron wypadło owinięte dywanem ciało. Obsługa pociągu wezwała policjantów. Jednego z mężczyzn zatrzymano na dworcu, drugiego kilkadziesiąt minut później w innej części miasta. Prokuratura przesłuchała ich w charakterze świadków i zwolniła do domu. W trakcie prokuratorskiego śledztwa nie udało się ustalić ani motywów jakimi kierowali się mężczyźni próbując w ten sposób przewieźć zwłoki, ani miejsca docelowego transportu. Każdy z przesłuchiwanych twierdził, iż nie wiedział, że w wersalce jest ciało zmarłego.