Prywatyzacja zatrudniającej 2,5 tys. osób Stoczni Gdańsk dobiega końca. ISD Polska, czyli spółka-córka ukraińskiego giganta metalurgicznego - Związku Przemysłowego Donbasu, ma przejąć kontrolę nad kolebką "S" do 29 listopada. Pojawiają się jednak komplikacje. - Do Ministerstwa Skarbu dotarły informacje, że sposób sprzedaży stoczni może być niekorzystny dla państwa - mówi informator dziennika. - Minister skarbu państwa Wojciech Jasiński złożył w ostatnich dniach w tej sprawie zawiadomienie do Centralnego Biura Antykorupcyjnego - dodaje. W biurze prasowym resortu skarbu dziennik zapytał, czy takie zdarzenie rzeczywiście miało miejsce. Odpowiedź była wymijająca: "Ministerstwo podjęło stosowne kroki celem zabezpieczenia interesu skarbu państwa i zachowania przejrzystości przekształceń własnościowych stoczni". Ale CBA potwierdza: "Wpłynęła do nas informacja z ministerstwa dotycząca Stoczni Gdańsk" - mówi Piotr Kaczorek z biura prasowego CBA. Według informatora gazety w zawiadomieniu chodzi o zarzuty, które przedstawiał już wcześniej publicznie Paweł Brzezicki, prezes państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu. Twierdził on, że transakcja ze stroną ukraińską nie gwarantuje bezpieczeństwa finansowego stoczni. - Sprawa podnoszona przez prezesa ARP została już wyjaśniona. Już wcześniej dawaliśmy solidne gwarancje, ale gdy pan Brzezicki wyraził obawy, spotkaliśmy się i jeszcze wzmocniliśmy nasze zabezpieczenia - odpowiada prezes ISD Polska Konstanty Litwinow. - Nie boje się kontroli, wszystko odbywało się zgodnie z prawem - komentuje prezes stoczni Gdańsk i polityk PiS Andrzej Jaworski. Czy CBA rozpocznie w tej sprawie śledztwo, na razie nie wiadomo - informuje "Gazeta Wyborcza".