Jak powiedział dziennikarzom przewodniczący Rady Miasta Gdańska, Bogdan Oleszek, zakup, a następnie odpowiednie wyeksponowanie odnowionego dźwigu mają być rodzajem hołdu, jaki samorząd odda gdańszczanom poległym w katastrofie smoleńskiej. - To przecież Aram Rybicki walczył, by gdańskie dźwigi, które stanowią pejzaż tego miasta, zostały wpisane na listę zabytków. To jest jakieś zwieńczenie jego pomysłu i jednocześnie oddanie hołdu Rybickiemu oraz innym osobom związanym ze stocznią: Annie Walentynowicz czy Maciejowi Płażyńskiemu, który zasiadał w radzie stoczni - powiedział Oleszek. Jak wyjaśnił rzecznik prasowy prezydenta Gdańska, Antoni Pawlak, pieniądze zarezerwowane w budżecie miasta przeznaczone zostaną na kilkumiesięczną dzierżawę dźwigu (ze względu na komplikacje zw. z podatkiem VAT, natychmiastowe kupno nie jest możliwe), zakup dźwigu, jego konserwację oraz ewentualne przeniesienie na nowe miejsce. Pawlak dodał, że - ze względu na inne plany, związane z zagospodarowaniem miejsca, w którym obecnie stoi dźwig - urządzenie trzeba będzie najprawdopodobniej przenieść. Decyzja, co do docelowego miejsca, w którym będzie stał dźwig, zostanie dopiero podjęta. Jedną z rozważanych lokalizacji jest grunt przy Europejskim Centrum Solidarności, powstającym na terenie Młodego Miasta. Z propozycją odsprzedania dźwigu zwrócił się niedawno do magistratu człowiek, który kupił go (z przeznaczeniem na złom) od Stoczni Gdańsk. Jak powiedzieli PAP przedstawiciele władz miasta, stocznia nie poinformowała gospodarzy Gdańska o zamiarze sprzedania urządzenia.