Przeszłość Bohdana Redzimskiego nie jest chwalebna. Dwa razy odbywał karę więzienia. Jeszcze zanim trafił za kraty w 2008 roku, mieszkał w szopie w Lubni, obok rodzinnego domu. Dziury w podłodzeW kwietniu tego roku wyszedł na wolność. Powrócił w swe rodzinne strony. Zamieszkał ponownie w szopie. W domu obok mieszkają dwaj bracia i siostra. Bohdan Redzimski nie ukrywa, że jego stosunki z rodzeństwem nie są najlepsze. Szopa jest w opłakanym stanie. Podłoga jest dziurawa. Nie ma prądu ani wody. Zrobione jest prowizoryczne posłanie i kuchenka. Na rodzeństwo nie może liczyć. Nie chce swoją osobą obciążać też dzieci. Ma ich troje i wszyscy są dorośli. - Dzieci mają swoje rodziny i swoje dzieci - mówi. Ratunkiem jest ciocia pana Bohdana, starsza kobieta, która zapewnia mu obiad i opierunek. - W szopie przeżyłem już trzy zimy - mówi. Na szczęście na zdrowie nie narzeka. Ma 61 lat i jest w dobrej kondycji fizycznej. Liczy na własny kąt i pracę Bohdan Redzimski pochodzi z gminy Brusy. Po ślubie zamieszkał w okolicach Sępólna Krajeńskiego. W małżeństwie się nie układało i żona wymeldowała pana Bohdana z mieszkania. Bez meldunku jest od 2005 roku. W dowodzie w miejscu adres zamieszkania jest pusto. Opuszczając więzienne mury otrzymał kilkaset złotych. - Miałem jeszcze zaoszczędzone pieniądze, które przechowała moja koleżanka - mówi. Nie było jednak tego zbyt wiele, a z czegoś żyć trzeba. Mówi, że stara się znaleźć pracę. - Chcę pracować, ale pracy nie dają - mówi. Jest po szkole podstawowej i większość życia przepracował jako pracownik fizyczny. - Żadnej pracy się nie boję - mówi. MGOPS w akcji Marek Jażdżewski, radny i mieszkaniec Lubni, nie słyszał o panu Redzimskim. - Jak ktoś przyjdzie z problemem, to się od niego nie ucieka. Wszystkiego czasami się nie wie - mówi. Po telefonie od dziennikarzy zainteresował się sprawą. Odwiedził Bohdana Redzimskiego wraz z pracownicą MGOPS-u. - Na mieszkanie w domu z rodzeństwem nie ma szans. Mówią, że tam nie ma miejsca. Tam jest konflikt rodzinny - mówi Marek Jażdżewski. Dodaje, że sprawą pana Redzimskiego zajmuje się ośrodek pomocy społecznej. MGOPS już wcześniej próbował się interesować mieszkańcem Lubni. - Pracownik socjalny nieraz próbował znaleźć pana Redzimskiego. Nie można było go zastać - mówi kierownik MGOPS-u Krystyna Cysewska. W miniony wtorek pan Redzimski stawił się w MGOPS-ie. - Na chwilę obecną sprawa jest w toku. Oczekujemy też zobowiązań od pana Redzimskiego - mówi kierownik. Bohdan Redzimski podpisał kontrakt, w którym zobowiązał się, że zarejestruje się w urzędzie pracy. To będzie dobry wstęp do dalszych działań. Dzięki zarejestrowaniu się będzie miał ubezpieczenie zdrowotne i będzie do dyspozycji biura pracy. Zyska być może większą szansę na znalezienie pracy, a tym samym np. pieniądze na wynajem pokoju. Niewykluczone, że pan Bohdan otrzyma też jednorazowe wsparcie finansowe. dtn