Aneta Szostak ma trzy córki: 5-miesięczną, 21-miesięczną i 13-letnią oraz 9-letniego syna. Od 15 sierpnia tuła się z dziećmi, bo została wyrzucona - praktycznie z dnia na dzień - z wynajmowanego mieszkania. Teraz mieszkają u znajomej w Nowym Stawie, która ich przygarnęła. Ale to miało być rozwiązanie na tydzień czy dwa. Trwa miesiąc. I nic nie wskazuje na to, by problem został rozwiązany w najbliższym czasie. - Przyjęłam ją, bo zadzwoniła do mnie, nie mogłam jej odmówić ze względu na dzieci. Ale teraz jestem załamana chyba bardziej niż ona - przyznaje szczerze znajoma pani Ani, Irena Majcher. - Najgorzej, że nikt nie dał tej rodzinie żadnej szansy, nie pomógł w znalezieniu mieszkania. Aneta Szostak nie chce pójść na łatwiznę. Do niedawna pracowała i radziła sobie. Nadal chce żyć normalnie. Jednak na razie nie ma gdzie się podziać ze swoimi dziećmi. A do ośrodka dla matek, które są w podobnej sytuacji, wcale jej nie spieszno. - Byłam tam i nie jest to nic przyjemnego, naprawdę - mówi. - Co mam powiedzieć: "kochane dzieci idziemy pod most"? Anna Szade Zbulwersowała cię ta sprawa? Podyskutuj o tym na forum