"Myślę, że stał się jakiś wypadek. Nie chcę nikogo oskarżać, ale może doszło do jakiejś sprzeczki, kłótni, ktoś Iwonę uderzył, przewróciła się nieszczęśliwie..." - w ten sposób kobieta odpowiada na pytanie o to, co mogło się stać feralnego 3 lipca, gdy dziewczyna zaginęła bez śladu. Iwona Kinda dopytywana przez dziennikarza "Faktu" o to, co chciałaby powiedzieć osobie, która skrzywdziła Iwonę, stwierdza: Wskaż miejsce, gdzie jest Iwona. Jeśli ją zabiłeś, pokaż, gdzie schowałeś jej ciało! Kinda zdradza też w wywiadzie przebieg ostatniej rozmowy, jaką odbyła z córką: Pamiętam, że bardzo przeżywała to wyjście. Zadzwoniła do mnie w piątek koło godziny 18. i powiedziała: "Mamuś, wychodzę teraz do Adrii, tam będziemy się przebierać. Wzięłam twoją bluzkę, kolorowy pasek. Wzięłam dużo rzeczy, bo nie wiem jeszcze, co założę. Będę nocować albo u Adrii, albo wrócę do domu. Mamuś, kocham cię, pa". Powiedziałam: "Tylko uważaj na siebie" i tak skończyła się nasza rozmowa... Znalezione kości należą do zwierząt Przypomnijmy, że pod koniec września grupa policjantów z Gdańska przeczesywała obszar około 7 kilometrów - od końca Alei Jana Pawła II, przez park Ronalda Reagana, do pasa nadmorskiego, gdzie monitoring ostatni raz zarejestrował Iwonę Wieczorek. Znaleźli tam skrawki materiałów i kości. Już wtedy mówili, że najprawdopodobniej nie należą one do człowieka. Najnowsze analizy ostatecznie potwierdziły tę wersję. Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku wybrała się ze znajomymi do sopockiej dyskoteki. Nad ranem postanowiła wrócić do domu piechotą. Szła deptakiem wzdłuż plaży w Gdańsku-Jelitkowie. Kamery monitoringu ostatni raz zarejestrowały ją tam o godzinie 4:12. Później ślad się urwał.