Maciej Urbaniak, niepełnosprawny gdynianin, niedawno zakończył Ekspedycję Wisła. Razem z Markiem Kamińskim przepłynął kajakiem największą polską rzekę. W sumie wiosłował prawie 500 km. - Ekspedycja była piękną przygodą - mówi Maciej. - Nie brakowało trudnych momentów, szczególnie dla mnie jako osoby niepełnosprawnej. Jednak bardziej zapamiętałem dobre momenty. Poznałem wspaniałych ludzi. Mogłem uścisnąć dłoń znanym osobom. Zdobyłem szczyt Baraniej Góry (1220 m n.p.m.). Pokazałem innym chorym, że to jeszcze nie koniec, że można żyć i to ciekawie. Maciej Urbaniak na spływ został zaproszony przez Marka Kamińskiego. Przez wiele miesięcy ciężko trenował, aby włączyć się do międzynarodowej ekipy. Udało się. We wrześniu u źródeł Wisły rozpoczęli wyprawę do Gdańska. W sumie do przepłynięcia mieli 941 km. Maciek wiosłował do Warszawy. Tam opuścił ekspedycję, aby wrócić do Wisły i przygotować się do Mistrzostw Polski w podnoszeniu ciężarów osób niepełnosprawnych. Gdynianin prowadzi aktywny tryb życia. Lubi opowiadać o sobie. Ale jak mówi Maciek, nie zawsze w jego życiu było tak ciekawie. Maciej Urbaniak kocha życie, choć nie zawsze tak było. Próba samobójcza skończyła się kalectwem. Dziś pełnymi garściami bierze z życia, co się da. Pływa kajakiem, nurkuje. Uczy pływać niepełnosprawne dzieci. - Pięć lat temu miałem wypadek - mówi Urbaniak. - Miałem problemy z narkotykami. To one przyczyniły się do tego, że zachorowałem na schizofrenię. Trafiłem do szpitala, z którego uciekłem. Postanowiłem skończyć z życiem. Wdrapałem się na wieżę widokową w Gdyni i skoczyłem. Przeżyłem, ale od tamtego dnia jestem przykuty do wózka inwalidzkiego. Złamałem kręgosłup. Nie poddał się Dla wielu ludzi załamałoby się ich życie. Początki na wózku trudne były także dla Macieja. - Byłem w głębokiej depresji - wspomina wydarzenia sprzed pięciu lat. - Jednak moja mama mówiła mi cały czas, abym się nie poddawał. Trafiłem pod opiekę Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. To spotkania z ludźmi dały mi siłę, dzięki której zerwałem z narkotykami. Rozpocząłem leczenie. Dziś nie mam żadnych problemów z psychiką. Jestem także abstynentem. Gdynianin każdego dnia walczył o lepsze życie. Mimo kolejnych ciosów nie załamywał się. - Potrzebowałem pieniędzy jak każdy młody człowiek - opowiada Urbaniak. Szukałem pracy. Miałem rozdawać gazety na skrzyżowaniach. Chciałem coś robić. Niestety, kiedy człowiek, który miał mnie zatrudnić usłyszał, że jestem niepełnosprawny, zakończył rozmowę . To jednak, mimo że trudne, nie mogło mnie już podłamać. Nowy rozdział W Gdyni-Witominie rozpoczęto budowę basenu. Maciej napisał maila z pytaniem, czy mógłby za darmo pływać, co byłoby dla niego dobrą rehabilitacją. W odpowiedzi zaproponowano mu nie tylko pływanie, ale także w ramach wolontariatu pracę z innymi niepełnosprawnymi. Dzięki Fundacji Marka Kamińskiego zrobił kurs instruktora. Egzamin zdał na piątkę. Jest jednym z niewielu na świecie niepełnosprawnym nauczycielem pływania. Pracuje m.in z dziećmi. W marcu tego roku zorganizował Gdyńskie Indywidualne Zawody Pływackie. Zdał egzamin na prawo jazdy. Ukończył kurs komputerowy. Nurkuje, podnosi ciężary, żegluje, a podczas zbliżającej się zimy planuje nauczyć się jeździć na nartach. - Chcę wyjechać na obóz do Karpacza, gdzie Jarosław Rola, paraolimpijczyk prowadzi kursy jazdy na nartach dla niepełnosprawnych - mówi Maciej. - Muszę na ten cel zebrać około 1500 złotych. Ale wierzę, że się uda. To jedno z moich marzeń i muszę je spełnić. A marzeń jest dużo więcej. Niepełnosprawny gdynianin planuje skoczyć z bungee, ze spadochronem - oczywiście z instruktorem. Chce nurkować w Chorwacji, bo jak sam mówi tam są świetne warunki, czysta woda. Planuje wyprawę do Egiptu czy Hiszpanii. - Najlepiej, aby te wszystkie moje plany udało mi się zrealizować z ukochaną kobietą - twierdzi. - Dążę do tego i póki będę miał siły, zrobię wszystko, aby te marzenia się spełniły. A że Maciej Urbaniak potrafi poradzić sobie z różnymi przeciwnościami, przekonał się o tym Marek Kamiński. Niemożliwe, to nonsens - Maciek jest otwartym, szczerym facetem - mówi Kamiński. - Cieszę się, że był z nami na Ekspedycji Wisła. Dzięki niemu nabrała ona jeszcze większego sensu. Nie tylko jej uczestnicy, ale także inni mogli się przekonać, że spływ kajakiem po Wiśle jest możliwy, także dla niepełnosprawnych. On dodaje otuchy chorym. Sam Maciej wielokrotnie powtarzał, że chce szerzyć uśmiech wśród chorych psychicznie i niepełnosprawnych, aby uwierzyli, że mogą normalnie żyć. - Niemożliwe, to nonsens - kończy Maciej Urbaniak. Marcin Dybuk