W gdyńskim zespole zadebiutowała Alana Beard. Amerykanka grała jednak zaledwie kilka minut, niemniej została owacyjnie powitana przez około 2 tysiące widzów zgromadzonych na trybunach hali sportowo - widowiskowej Gdynia. Lotos rozpoczął ten mecz piątką Paulina Pawlak, Oliwia Tomiałowicz, Shameka Christon, Magdalena Leciejewska i Ivana Matovic. Kibice byli mocno zaskoczeni, bo trzy Polki w pierwszej piątce w meczu Euroligi to widok niezwykle rzadki. Przed meczem wydawało się, że kluczem do sukcesu będzie powstrzymanie wysokich zawodniczek drużyny przeciwnej, Vaidy Sipaviciute i Oleny Żerżerunowej, wszak Węgierki dotychczasowych meczach ligowych słabiej rzucały z obwodu. Nic więc dziwnego, że początek mógł zaskoczyć obserwatorów tego widowiska. Podopieczne trenera Tamasa Bencze grały szybko, w ekspresowym tempie przechodziły z obrony do ataku i znajdowały sobie czyste pozycje do rzutów za trzy punkty. W efekcie już po 5 minutach Lotos przegrywał 7:14. Wtedy jednak nastąpiły dwie minuty, które wstrząsnęły drużyną gości. Dwie "trójki" Christon, jedna Pawlak i punkty spod kosza Matovic pozwoliły Lotosowi Gdynia na wyjście na prowadzenie 18:14. Gdynianki, zwłaszcza dzięki świetnie grającej Magdalenie Leciejewskiej (11 pkt. w pierwszej kwarcie), do końca pierwszej odsłony powiększyły przewagę do 10 punktów (28:18). Wspaniała seria gdynianek trwała w drugiej kwarcie. Mistrzynie Polski dobrze broniły i zmuszały rywalki do błędów. W 14 minucie, po jedynych w tym meczu punktach Alany Beard było 34:18 dla Lotosu Gdynia. Chwilę później, przeciwniczki za sprawą Sipaviciute, przełamały niemoc strzelecką, trwającą ponad 7 minut, licząc końcówkę pierwszej i początek drugiej kwarty. Gospodynie za to zaczęły grać trochę nonszalancko w ataku i w efekcie Węgierki zaczęły odrabiać straty. Na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 39:31 dla gospodyń. W trzeciej kwarcie koszykarki Lotosu Gdynia pozbawiły swoje rywalki wszelkich złudzeń. Gdynianki dziurawiły kosz rywalek niemal z każdej pozycji. Jak z automatu za trzy punkty trafiała Christon, która zaaplikowała Węgierkom trzy takie rzuty i w efekcie przed ostatnią kwartą podopieczne Jacka Winnickiego prowadziły różnicą 18 punktów (60:42). W ostatniej odsłonie, mimo że mecz był praktycznie rozstrzygnięty, ambitne zawodniczki z Szegedu walczyły jak lwice i postawiły wszystko na jedną kartę. Nagle, jak szalone zaczęły trafiać za trzy punkty, a brylowała w tym Zsuzsanna Horvath, która gospodyniom "zaserwowała" trzy "trójki". To było jednak zdecydowanie za mało na dobrze dysponowany tego dnia Lotos Gdynia. Ostatecznie gdynianki wygrały 74:61 i awansowały na pierwsze miejsce tabeli Grupy D Euroligi. Będący za ich plecami Spartak Moskwa Region ma jednak jeden mecz zaległy. Najlepszymi zawodniczkami na placu były z pewnością Shameka Christon (17 pkt., 5x3pkt., 3 zbiórki, 2 asysty, 2 bloki) i Magdalena Leciejewska (17 pkt., 11 zbiórek, 2 asysty).