Grafolog jest kolejnym ekspertem, którego prokuratura angażuje w tę sprawę. Oprócz zbadania śladów biologicznych z celi i noża - narzędzia zbrodni - zapowiedziano także badanie psychiatryczne. Wszyscy biegli mają zostać powołani w tym tygodniu. Osiem dni temu dyrektor więzienia w Sztumie wszedł do celi 66-letniego, poruszającego się na wózku więźnia i zadał mu kilkanaście ciosów nożem. Przyznał się do winy, odmówił jednak składania wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania śledczych. Zabił więźnie nożem kuchennym Wiadomo już, że Andrzej G. zaatakował więźnia w celi nożem kuchennym o 15-centymetrowym ostrzu. Rany zostały zadane w okolice szyi, prawej pachy i w klatkę piersiową. Zwłoki ofiary odkrył po powrocie do celi drugi więzień. Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała na ciele zabitego kilkanaście ran. Kilka z nich było powierzchownych, a pozostałe były ciosami zadanymi "ze znaczną siłą". - Jedna z tych ran była śmiertelna. Był to cios, który uszkodził tętnicę szyjną, co spowodowało wykrwawienie - poinformował prokurator Wojciech Szelagowski z gdańskiej prokuratury okręgowej, dodając, że śledczy badają, czy nóż znajdował się wcześniej w celi, czy też wniósł go do niej Andrzej G. Przyznał się do winy. Zostawił też list Dyrektor po zabójstwie wrócił do swojego gabinetu i poprosił podwładnych, aby wezwali policję, przyznając, że zabił skazanego. Dyrektor został zatrzymany i zawieszony w obowiązkach służbowych. Śledczy chcieli przesłuchać go zaraz po zdarzeniu, nie było to jednak możliwe ze względu na jego stan. Jak to określił szef Prokuratury Rejonowej w Kwidzynie Piotr Jankowski, Andrzej G. "sprawiał wrażenie nieobecnego, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, co się stało". Zanim w niedzielę udał się do Zakładu Karnego, Andrzej G. zostawił w swoim domu list. Prokuratura nie ujawnia jego treści. Więzień poruszał się na wózku Według rzeczniczki Centralnego Zarządu Służby Więziennej ppłk. Luizy Sałapy, dyrektor zakładu to funkcjonariusz Służby Więziennej z 25-letnim stażem; od 6 lat kierował jednostką w Sztumie, wcześniej był dyrektorem Aresztu Śledczego w Elblągu. Z wykształcenia jest psychologiem. Ofiara - skazany Józef S. odsiadywał liczne wyroki za kradzieże - koniec jego kary przypadał na 2030 r. Jak powiedziała w niedzielę Sałapa, więzień ten w przeszłości bywał agresywny, znany był z roszczeniowej postawy oraz pisania licznych skarg, zażaleń i pozwów, które były oddalane przez ich adresatów. Skargi zabitego mężczyzny w większości dotyczyły niewłaściwego sposobu leczenia: Józef S. poruszał się na wózku inwalidzkim i cierpiał na bóle kręgosłupa. Zakład w Sztumie to więzienie typu zamkniętego Jednym z adresatów tych skarg był dyrektor Zakładu Karnego w Sztumie. Wiele z nich rozpatrywała też kwidzyńska prokuratura, większość z nich odrzucając. W tej sytuacji, aby uniknąć posądzeń o stronniczość kwidzyńskiej prokuratury, śledztwo w sprawie zabójstwa, prowadzone wstępnie przez tę jednostkę, zostało przeniesione do gdańskiej prokuratury okręgowej. Zakład Karny w Sztumie to więzienie typu zamkniętego przeznaczone dla mężczyzn recydywistów. Funkcjonują tam trzy oddziały penitencjarne oraz oddział terapeutyczny dla skazanych z niepsychotycznymi zaburzeniami psychicznymi lub upośledzonych umysłowo.