Do zdarzenia doszło w niedzielę po południu w Jantarze (woj. pomorskie). Policjanci otrzymali zgłoszenie o 37-letnim mężczyźnie, który wszedł do wody i zaczął się topić. Wszystko działo się na wysokości głównej plaży, ale na niestrzeżonym fragmencie kąpieliska. Zignorował ostrzeżenia ratowników Jak się okazało, mężczyzna, który był mieszkańcem województwa łódzkiego, zignorował ostrzeżenia ratowników i wychodził poza boje, gdzie stracił grunt pod nogami, a bardzo silne prądy i brak umiejętności pływania nie pozwoliły mu wrócić o własnych siłach na brzeg. Poszukiwania turysty trwały ponad godzinę. W końcu przy użyciu drona natrafiono na dryfujące w wodzie ciało. 37-latek został wyciągnięty na brzeg, gdzie był reanimowany przez ratowników. Niestety, nie udało się go uratować. Uratowana kobieta Wcześniej udało się uratować kobietę, która towarzyszyła mężczyźnie. - Ona również zaczęła się topić, ale udało się ją wyciągnąć z wody dzięki interwencji plażowiczów i ratowników WOPR, którzy zdążyli dobiec na miejsce - poinformował rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa Rafał Goeck. Przy okazji tragicznego zdarzenia strażacy z OSP w Jantarze zaapelowali do turystów wypoczywających nad morzem. "Z tego miejsca ponownie apelujemy do wszystkich wypoczywających na plaży o tworzenie korytarzy życia w celu dojazdu służb do wody. Dzisiaj znowu było z tym problematycznie" - poinformowali. Policja przypomina, że woda może być śmiertelnym zagrożeniem, zwłaszcza jeżeli korzystamy z niej w sposób nieodpowiedzialny. "Najczęstszą przyczyną utonięć w naszym kraju jest brawura, przecenianie swoich możliwości, kąpiel w miejscach zabronionych oraz kąpiel po spożyciu alkoholu" - dodano. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!