Rakieta nie była groźna. Jednak gdy ją znaleziono, wylewała się z niej dziwna ciecz, niewiadomego pochodzenia. Zachodziły obawy, że rakieta może eksplodować. Dopiero strażacy stwierdzili, że było to paliwo lotnicze. Rakietę przewieziono do portu w Łebie. Saperzy zawieźli pocisk na poligon i tam wysadzili go w powietrze. Była to rosyjska rakieta Wołchow. Prawdopodobnie nie wybuchła podczas strzelań na poligonie morskim. Przez kilka godzin dryfowała, wreszcie morze wyrzuciło ją na brzeg.