Nadleśniczy Michał Juchniewicz wystąpił jako świadek przed gdańskim sądem, gdzie toczy się proces o naruszenie dóbr osobistych z powództwa europarlamentarzysty PiS Jacka Kurskiego przeciwko prezydentowi Sopotu Jackowi Karnowskiemu. Sprawa dotyczy wypowiedzi Karnowskiego z lutego tego roku o tym, że zakupem tzw. leśniczówki Kurskiego w 2004 r., położonej w powiecie sztumskim (woj. pomorskie) kilkaset metrów od jeziora, powinno zająć się Centralne Biuro Antykorupcyjne. Zdaniem prezydenta Sopotu, podejrzanie niska była cena zakupu tej nieruchomości. Kurski zapłacił za leśną posiadłość 22 tys. zł. Kurski twierdzi, że nie kupił leśniczówki po zaniżonej cenie, ok. 120 tys. zł musiał jeszcze włożyć w jej remont, a cała transakcja odbyła się zgodnie z prawem. Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone przez prokuraturę. W chwili zakupu Kurski był wicemarszałkiem województwa pomorskiego. Polityk PiS domaga się od Karnowskiego przeprosin i wpłaty 5 tys. zł na rzecz klubu sportowego Lechia Gdańsk. - Po pierwsze, nieruchomości tej nie można nazwać leśniczówką, bo nigdy nią nie była. To była przybudówka z muru pruskiego, która była pustostanem przez 10 lat. Była już przeznaczona do rozbiórki - nie było tam kanalizacji, podłóg, okien i drzwi. Przeciekał dach z papy. Nikt nie chciał tam mieszkać - mówił nadleśniczy. Juchniewicz dodał, że zadzwonił do niego wójt Starego Dzierzgonia z pytaniem, czy nadleśnictwo nie chciałoby wynająć tej nieruchomości. - Zgodziłem się, zastrzegając na wstępie, że nadleśnictwo nie będzie finansować remontu. Dla mnie nie miało to żadnego znaczenia, że wynajmie to osoba publiczna jak Jacek Kurski, czy ktokolwiek inny. Nie było wobec niego żadnych preferencji. Płacił czynsz, według stawek ustalonych przez gminę, jak każdy inny Kowalski - wyjaśnił nadleśniczy. Świadek dodał, że po czteroletnim wynajmie Kurski kupił przybudówkę. - Umożliwiła to ustawa, która pozwalała na sprzedaż przez nadleśnictwa zbędnych mieszkań pracownikom z Lasów Państwowych, poza mundurowymi, oraz dotychczasowym najemcom. Wyceny lokali podjęła się wyłoniona w przetargu firma z Olsztyna. Za przybudówkę o powierzchni 116 metrów kwadratowych wraz z działką Kurski zapłacił razem z obligatoryjną, czteroprocentową bonifikatą ok. 22 tys. zł - wyjaśnił. Karnowski po rozprawie powiedział dziennikarzom, że nadal jest przekonany, iż transakcja Kurskiego miała okazyjny charakter i powinna ją zbadać CBA. - Byłaby to czysta transakcja, gdyby każdy, nie tylko Jacek Kurski, wiedział o możliwości wynajmu takiego budynku w atrakcyjnym miejscu. Nie wszyscy mamy tyle szczęścia - dodał. - Wydzierżawiłem kompletną ruinę, nie mając żadnej gwarancji, że później ją wykupię. Wszyscy naokoło pukali się w czoło, gdy się na to zdecydowałem - powiedział dziennikarzom Kurski. Następna rozprawa odbędzie się 22 stycznia.