Iwona K. pierwszy raz została wezwana do chojnickiej prokuratury. Została przesłuchana i od razu usłyszała zarzuty. Przyznała się do przywłaszczenia z Pracowniczej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej 113 tysięcy złotych. Skubała przez dziesięć lat Śledczy ustalili, że 45-letnia czerszczanka zaczęła okradać kasę już pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Braki na koncie wyszły na jaw dopiero na początku tego roku. Wtedy w PKZ-P zmienił się zarząd. Nowe władze zauważyły, że coś jest nie tak z finansami kasy. Wyliczyły, że brakuje około 100 tysięcy złotych. Nie mogły się też doprosić bilansu finansowego przedstawicieli ustępującego zarządu. W końcu burmistrz Marek Jankowski powiadomił policję. Jaki był mechanizm przestępstwa? Iwona K. nie zabrała całej kwoty od razu. Ciułała mniejsze sumy przez dłuższy okres. Pieniądze z kasy przelewała na swoje konto za każdym razem, kiedy była ku temu okazja. To znaczy, kiedy któryś z członków kasy dostawał pożyczkę. 45-letnia kobieta miała nadzieję, że w ten sposób jej oszustwa nie ujrzą światła dziennego. Ratowała swoje życie? Czerszczanka przed prokuratorem tłumaczyła, że bardzo potrzebowała tych pieniędzy. Wyjaśniała, że chorowała i jedyną szansą na poprawę jej stanu zdrowia było leczenie, które kosztowało. Nie miała dość pieniędzy, więc postanowiła "wypłacać" je sobie z PKZ-P. Śledczy obliczyli, że przywłaszczyła sobie aż 113 tysięcy złotych. Prześwietlą tych co nie kontrolowali Sprawa przywłaszczenia pieniędzy przez Iwonę K. ma wiele wątków. Prokuratura sprawdza jeszcze, czy nie doszło do przestępstwa związanego z brakiem odpowiedniego nadzoru nad finansami kasy. - Tam brakowało kontroli. Była przecież komisja rewizyjna, był zarząd. Sprawdzimy, co było przyczyną tego, że przez tyle lat nikt nie skontrolował działalności księgowej - mówi zastępca prokuratora rejonowego w Chojnicach Mirosław Orłowski. Śledztwo w tej sprawie powinno skończyć się w ciągu miesiąca. Wtedy prokuratura postawi zarzuty i skieruje akt oskarżenia do sądu. - Będziemy się starali doprowadzić do naprawienia szkody, czyli zwrócenia wszystkich pieniędzy Pracowniczej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej - zapowiada prokurator Mirosław Orłowski. Michał Rytlewski