Podopieczne Romana Skrzecza zapewniły sobie tytuł mistrzyń półmetka. Co ciekawe wygrały też pierwsze spotkanie dla trójmiejskiego sportu od... tygodnia. Wcześniej było siedem przegranych siatkarek, siatkarzy, piłkarzy ręcznych, koszykarzy i koszykarek. LOTOS: Holdsclaw 22, Canty 16, Maksimovic 9, Breitreiner 5 (1x3), Leciejewska 4 oraz Snitsina 15 (2), Waligórska 6 (1), Gulak 2. WISŁA: Fernandez 16 (1), Dupree 12, De Forge 5 (1), Skerovic 2, Kobryn 2 oraz Wielebnowska 4, Pałka 4, Trafimava 3, Gajda 2, Gburczyk 2. Na początku meczu z gospodyniami próbowała walczyć tylko Marta Fernandez. Hiszpaka dała jedyne tego dnia prowadzenie wiślaczkom (2:0), a do wyniku 11:13 zdobyła aż dziewięć punktów. Potem po dwa razy trafiły Jekaterina Snytsina i Chamique Holdsclaw i przewaga Lotosu urosła do 21:11! W drugiej kwarcie krakowianki przez blisko pięć minut nie zdobyły punktu! W tym czasie dwie skuteczne akcje przeprowadziła Dominique Canty Dominique, jedną Holdslaw, a "trójka" Anny Breitreiner dała Lotosowi przewagę 32:13! Niemal każda koszykarka, po którą sięgnął przed przerwą trener Skrzecz wnosiła do gry coś pozytywnego. Tuż przed przerwą rezultat na 42:21 poprawiła Natalia Waligórska. Rezerwowa rozgrywająca popisała się akcją 2+1, a po chwili przymierzyła "trójkę". Rywalki były bezradne wobec świetnej defensywy miejscowych. Dość powiedzieć, że w pierwszej połowie zbiórki Lotos wygrał aż 27:17. Dziewięć udanych akcji na tablicach zanotowała Magdalena Leciejewska, która tym samym rehabilitowała się za sześć przestrzelonych rzutów spod kosza. Ale nad skutecznością podopiecznych ręce to mógł załamywać trener Tomasz Herkt. Przyjezdne przed przerwą na 30 rzutów z gry trafiły 8, a przy 11 wolnych pomyliły się aż 6 razy. W 26. minucie przewaga gospodyń po rzucie Holdslaw urosła do 54:30. Przed końcem trzeciej kwarty Wisła nieco zniwelowała straty, w czym największa zasługa Fernandez, która miała na koncie już 16 punktów. Początek ostatniej odsłony znów należał do Lotosu. Trzy punkty Canty, cztery Leciejewskiej podniosły różnicę do 25 punktów (65:40). Ale to nie był koniec. Na 2,5 minuty przed końcem gry wszyscy poszli za nawoływaniem klubu kibica "wszyscy wstają". Wówczas Patrycja Gulak dorzuciła na 76:50, a "trójka" Snitsiny ustaliła końcowy wynik! - Wielu mówiło, że jesteśmy słabą drużyną, bez charakteru. To zwycięstwo powinno zamknąć im buzie. Po serii złych meczów w obronie, dziś w defensywie zagraliśmy w końcu bardzo dobrze. Dzięki temu nie pozwoliliśmy na wiele Wiśle w ataku. Sami zaś w ofensywie graliśmy bardzo rozsądnie - podkreślał trener Skrzecz. Wysoka wygrana gdynianek nie tylko zapewniła im radosne święta, ale także stawia je w doskonałej pozycji wyjściowej przed rundą zasadniczą. Wystarczy, że Lotos powtórzy serię wygranych z jedenastoma drużynami ekstraklasy, a w Krakowie nie przegra wyżej niż 26 punktów, a do play off przystąpi z numerem jeden. jag.