Odkąd tuż przed długim weekendem minister infrastruktury obniżył opłaty za autostradę A1 z 6,70 do 3,50 zł, kierowcy znacznie chętniej korzystają z autostrady między Swarożynem i Rusocinem. Szczególnie mocno można było to odczuć w weekend, gdy setki kierowców wracały do Trójmiasta właśnie korzystając z tej drogi. Wielu zmotoryzowanych, którzy się na to zdecydowali, pluło sobie w brodę. Powód? Trasę pokonali w kwadrans, ale trzy razy tyle stali przy kasach na zjeździe z autostrady. - W niedzielę po południu na siedem bramek działały dwie - relacjonuje nasz czytelnik, pan Wojciech. - To i tak dobrze, bo dla jadących na południe czynna była jedna bramka, a auta stały - na moje oko - w trzykilometrowej kolejce. Trudno powiedzieć, dlaczego pod koniec długiego weekendu, gdy zwykle Polacy tłumnie wracają do domów, kasy na autostradzie obsługiwało tak mało pracowników. Czyżby A1 stałą się zakładnikiem własnego sukcesu? ms