Na dobrą sprawę terminal zaczął działać już w czerwcu, gdy przyjął pierwsze kontenerowce. Dziś, 24 miesiące po rozpoczęciu robót budowlanych, szefowie Deepwater Container Terminal chwalą się, że przyjmują trzy statki tygodniowo: po jednym linii oceanicznych CMA CGM, oraz mniejszych kompanii Team Lines i ISN. Czy to dobry wynik dla terminalu, który już dziś jest w stanie przyjmować ok. 1500 kontenerów dziennie? - Kontraktowanie linii żeglugowych nie jest łatwe. W moim rodzinnym Amsterdamie terminal stał pusty przez niemal dwa lata - uspokaja Fred Kamperman, dyrektor generalny gdańskiego terminalu. - Jestem jednak pewny, że za rok, pusty dziś plac przeładunkowy, będzie pełen kontenerów. Teraz terminal może przyjąć lub wysłać nawet pół miliona kontenerów rocznie. Dodatkowo można go rozbudować tak, by przeładowywał nawet 2 mln kontenerów rocznie, czyli 6 tys. kontenerów dziennie. Problem polega na tym, że o ile do DCT dopłyną największe statki na Bałtyku, o zanurzeniu nawet 16,5 metra, o tyle większy kłopot z dotarciem do terminalu będą miały TIR-y. Dziś z terminalu wyjeżdża się nową, 2,5-kilometrową drogą łączącą się z ul. Sucharskiego, ktora pozostawia już wiele do życzenia. Na szczęście trwają prace projektowe generalnej przebudowy tej trasy i połączenia jej z projektowana południową obwodnicą Gdańska i dalej autostradą A-1 oraz trasą S7 do Warszawy. Ale to dopiero przyszłość. - Kiedy zaczynałem pracę w największym brytyjskim terminalu kontenerowym w Felixstowe, prowadziła do niego jedynie wiejska droga. Kiedy zająłem się drugim ogromnym terminalem - Thames Port - w ogóle nie było tam dróg, ponieważ wykorzystywano to miejsce jedynie jako bazę paliw - zapewnia dyrektor techniczny DCT Gdańsk Robin MacLeod. - Infrastruktura transportowa pojawia się zawsze wraz z rozwojem terminalu. Spółka DCT wydała na budowę terminalu 180 mln euro. Michał Stąporek