Mieszkankę Kwidzyna, która jest inwalidką (niedowidzącą) zbulwersował fakt, że kierowca kwidzyńskiego PKS nie uznał legitymacji uprawniającej ją do zniżki i nie sprzedał jej biletu ulgowego. Jak twierdzi poszkodowana, w autobusach i pociągach innych przewoźników nigdy nie spotkała się z takim problemem. Oto jej list: "Jestem emerytką, a zarazem inwalidką II grupy z tytułu tzw. ślepoty (-12D). Od trzech lat posiadam legitymację PZN (Polskiego Związku Niewidomych), na podstawie której korzystam z bezpłatnych przejazdów tramwajami i autobusami MZK w województwie pomorskim, od Pruszcza Gdańskiego aż po Kartuzy - Wejherowo, razem z opiekunem. Nawet w innych miastach Polski ta legitymacja jest uznawana. Posiadam też drugą legitymację wydaną przez Powiatowy Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności w Malborku, na podstawie której mam prawo do korzystania z ulgi komunikacyjnej w komunikacji PKP i PKS. W PKP nie mam problemów, natomiast u kierowców PKS Kwidzyn problem jest. Kierowca autobusu nr rej. GKW 57JJ odmówił mi sprzedaży biletu ulgowego do Gdańska. Stwierdził, że na legitymacji stopień niepełnosprawności został określony jako umiarkowany. Ale przecież jest na niej symbol 04-0/07-S, a symbol 04-0 określa osobę niedowidzącą i to jest dawna II grupa inwalidzka. Takie przypadki w PKS Kwidzyn spotykały mnie już wielokrotnie. Interweniowałam już u dyrekcji PKS Kwidzyn, jednak bez skutku. Może zajęcie się tym tematem przez dziennikarzy oświeci kierowców PKS. Na terenie Kwidzyna mieszka kilkanaście takich osób, jak ja. Mamy swoje koło PZN w Sztumie, a oddział na okręg pomorski mieści się w Gdańsku. (imię i nazwisko do wiadomości redakcji)" O wyjaśnienie tej sytuacji dziennikarze poprosili Tomasza Pisarka, kierownika działu przewozów pasażerskich kwidzyńskiego PKS. - Natychmiast wyjaśnię sprawę, bo na pewno jest to jakieś nieporozumienie. Z tego, co pisze, wasza czytelniczka, wynika, że ma ona prawo do ulgowego biletu. My nie mamy żadnego interesu w tym, by odmawiać pasażerom zniżkowych przejazdów, ponieważ urząd marszałkowski dopłaca nam do każdego ulgowego biletu, zatem nic na tym nie tracimy. Oczywiście, może zdarzyć się kontrola, jeśli okaże się, że dany przewoźnik sprzeda wyjątkowo mało lub wyjątkowo dużo ulgowych biletów, bo liczba osób posiadających takie legitymacje jest w każdym powiecie ograniczona i można przewidzieć mniej więcej, ile osób przeciętnie korzysta z zniżki. Tomasz Pisarek natychmiast wyjaśnił sytuację opisaną przez czytelniczkę. Okazało się, że kierowca, który odmówił sprzedaży ulgowego biletu, źle zinterpretował przepisy, był bowiem przekonany, że legitymacja, jaką posiadała kobieta, nie uprawnia jej do zniżki. Skąd ta niejasność? Otóż, jak powiedział T. Pisarek, osoby, których niepełnosprawność polega na wadzie wzroku, są uprawnione do ulgi niezależnie od tego, jaką grupę inwalidzką posiadają. Inni inwalidzi mają zniżki w zależności od stopnia niepełnosprawności. Niedowidzący są wyjątkiem. - Inni kierowcy znają ten przepis, rozmawiałem z nimi, oni honorują tego typu legitymacje. Ten jednak nie był świadomy, że zniżka tej pani jednak się należy. Kiedyś taki przypadek zaistniał i zgłosiła się do nas inwalidka, której odmówiono ulgowego biletu. Wyjaśniłem kierowcy, jak powinien postępować i mam nadzieję, że teraz wszystko będzie w porządku. Na tablicy ogłoszeń na dworcu umieściłem też informację na ten temat. Bardzo przepraszam za zaistniałą sytuację. Teraz nie powinno być już żadnych problemów - powiedział dziennikarzom Tomasz Pisarek. ad