10-letnia Karina z Podlasia w niedzielę trafiła z Suwałk do gdyńskiej Kliniki Medycyny Hiperbarycznej Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Dziewczynka, która w czasie sześciodniowego pobytu poza domem odmroziła stopy (wdała się w nie też gangrena), jest poddawana w Gdyni zabiegom w komorze hiperbarycznej. Jak poinformował kierownik gdyńskiej Kliniki Medycyny Hiperbarycznej dr Zdzisław Sićko, tego dnia do godzin porannych dziewczynka przeszła w sumie pięć tzw. ekspozycji hiperbarycznych. - To bardzo dużo, jak na tak krótki okres - ocenił Sićko. Jak dodał, dziewczynka bardzo dobrze współpracuje z personelem i dobrze znosi zabiegi. - Do tego stopnia, że mama nie musi już z nią wchodzić do komory - powiedział Sićko. Zaznaczył, że Karinie nadal podawane są antybiotyki. Gangrena na szczęście ustępuje Sićko poinformował też, że wywołane odmrożeniem zmiany martwicze w stopach nie posuwają się dalej. Z ostatnich badań wynika też, że już tylko w prawej stopie dziewczynki obecne są laseczki zgorzeli gazowej (zwanej potocznie gangreną), ale - jak informuje lekarz, nie odnotowano wzrostu ich poziomu. - Czyli ten proces chyba zdecydowanie się ogranicza - powiedział Sićko. Lekarz zapowiedział, że najprawdopodobniej w czwartek Karina przejdzie zabieg usunięcia martwej tkanki z obu stóp. Zaznaczył, że ostateczna decyzja co do terminu i zakresu tej operacji zostanie dopiero podjęta (będzie zależała od przebiegu leczenia), ale jest bardzo możliwe, że w prawej stopie dziewczynki, która jest w gorszym stanie niż lewa, ingerencja chirurgiczna może dotyczyć palców. Karina będzie mogła chodzić Sićko dodał, że ma nadzieję, że w prawej stopie uda się uratować "paliczek podstawny największego palca, który decyduje o mechanice stopy". - Taka osoba będzie chodziła, choć z troszkę osłabioną siłą odbicia i zaburzoną mechaniką - powiedział lekarz. Po tym zabiegu Karina trafi najprawdopodobniej na oddział chirurgii dziecięcej Szpitala Morskiego w Redłowie, gdzie może zostać poddana np. zabiegom przeszczepu skóry. Szpital w Redłowie znajduje się niedaleko Kliniki Medycyny Hiperbarycznej, co pozwoli dowozić dziewczynkę na dalsze zabiegi w komorze hiperbarycznej - jeśli okażą się one konieczne. - Najprawdopodobniej zabiegi te nie będą już tak intensywne - dodał Sićko. Poszła do lasu i zaginęła Chora na epilepsję i autyzm 10-latka ze wsi Rzepiski na Podlasiu zaginęła 5 października, gdy wyszła z domu na grzyby do pobliskiego lasu. Dziewczynka odnalazła się po sześciu dniach - w poniedziałek po południu. Szła drogą krajową nr 8 w pobliżu Kolnicy - 5 km od domu. Zauważył ją kierowca. Karina była bardzo brudna, wyczerpana i głodna, od razu trafiła do szpitala. Oględziny dziecka po odnalezieniu wskazywały, że przebywała "w drastycznych warunkach atmosferycznych". Karina była odwodniona i wyziębiona, a na jej ciele lekarze znaleźli 16 kleszczy. Wstępne ustalenia policji wskazują, że dziewczynka nie została przez nikogo skrzywdzona. Funkcjonariusze badają, w jakich okolicznościach doszło do zaginięcia dziewczynki. Śledztwo dotyczy też odpowiedzialności za narażenie 10-latki na bezpośrednią utratę życia i zdrowia, za co może grozić rodzicom do 5 lat więzienia. Dochodzenie policji nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Suwałkach. Rodzice mogą stracić dzieci Rodzice Kariny od 2002 roku mają ograniczoną przez sąd władzę rodzicielską. Nadzór nad rodziną sprawuje kurator sądowy, który złożył wniosek o zbadanie, czy rodzice mogą w ogóle opiekować się dziećmi. Po wydaniu opinii sąd ma podjąć decyzję w tej sprawie. Rodzice mają problemy z alkoholem, w domu często dochodziło do awantur. Dziewczynka jest niepełnosprawna, uczy się w szkole specjalnej. Jest jednym z dziesięciorga dzieci w rodzinie.