Firma wykorzystywała wizerunek boksera w reklamach na podstawie umowy, która została zawarta bez jego zgody. Michalczewski domagał się kwoty dwukrotnie wyższej. - Wykorzystali mój wizerunek bezprawnie. (?) Już nie chodzi o pieniądze, chodzi o sam fakt, jak można wykorzystać kogoś wizerunek. Bo ktoś tam coś powiedział. Tak nie może być. Myślę, że jeżeli odbywałoby się to w Ameryce, albo w jakimś innym państwie, to by była wielka kara dla tych ludzi - powiedział przed wejściem na salę rozpraw Michalczewski. Pełnomocnik Dariusza Michalczewskiego, Piotr Zboiński wyjaśnił, że bokser dochodził wynagrodzenia z tytułu jego wizerunku umieszczanego w reklamach telewizyjnych. Pozwana firma argumentowała, że jest w posiadaniu stosownej umowy z bokserem, która jednak nie była podpisana przez Michalczewskiego, a przez osobę, która twierdziła, że jest jego pełnomocnikiem. Osoba, która podpisała się pod umową z grudnia 2003 roku, jako pełnomocnik Michalczewskiego, stanęła w piątek przed sądem w charakterze świadka. Świadek przyznał, że nie miał żadnych pełnomocnictw wydanych przez Dariusza Michalczewskiego, nie posiadał też żadnej pisemnej umowy o świadczenie pracy dla potrzeb boksera. - Te dowody, które strona pozwana przedstawiła, nie wykazały, że w sposób legalny, zgodny z prawem, strona pozwana posługiwała się wizerunkiem pana powoda - mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Małgorzata Misiurna. Zwróciła m.in. uwagę, że firma, pomimo stosownych zapisów prawnych, nie domagała się potwierdzenia pełnomocnictwa, jakie powinna mieć osoba podpisująca umowę w imieniu Dariusza Michalczewskiego. Przedstawiciele obydwu stron po ogłoszeniu wyroku zapowiedzieli, że zastanowią się jeszcze nad ewentualnym wniesieniem apelacji.